Meksykański prokurator, stojący na czele specjalnego zespołu do walki z mafią narkotykową, był na jej żołdzie. Ramires Mandujano otrzymywał co miesiąc 450 tysięcy dolarów stałej "pensji" od tych, których powinien wsadzać za kraty.

Mandujano zgarniał niemałe, bo równe pensjom prezesów największych banków, pieniądze w zamian za dostarczanie informacji o przebiegu dochodzeń i planowanych akcjach policyjnych przeciwko Kartelowi Pacyfiku. To najpotężniejsza meksykańska organizacja, zajmująca się nielegalnym handlem kokainą i innymi narkotykami oraz ich przemytem do Stanów Zjednoczonych.

Co roku z rąk siepaczy Kartelu giną dziesiątki policjantów, setki członków konkurencyjnych gangów i tysiące niewinnych ludzi.