Nadzwyczajne siły policji zostały wysłane do Marsylii po gangsterskich porachunkach ulicznych, w których w ciągu 48 godzin zginęli dwaj mężczyźni. W sumie w ostatnich miesiącach na ulicach największego miasta Francuskiej Riwiery, które media zaczynają nazywać "śródziemnomorskim Chicago", zastrzelonych zostało już blisko 20 osób.

Za każdym razem scenariusz jest podobny: do ofiar podjeżdżają samochody z napastnikami, którzy otwierają ogień z karabinów maszynowych. Ostanie dwie ofiary to młodzi mężczyźni, zamieszani, według policji, w handel narkotykami. Obaj zginęli od kilkudziesięciu strzałów - jeden na parkingu, drugi na ulicy koło plaży.

Czasami ranni zostają jednak przypadkowi przechodnie. Policja alarmuje, że Marsylia stała się głównym francuskim ośrodkiem bandytyzmu, gdzie walczą ze sobą coraz liczniejsze organizacje mafijne, które do Francji przybywają z krajów arabskich po drugiej stronie Morza Śródziemnego. Trudnią się one najczęściej handlem narkotykami, bronią i żywym towarem. Niezliczone grupy przestępcze strzelają teraz do członków wrogich gangów z byle powodu. Bronią swoich terytoriów - mówi prokurator Marsylii Jacques Dallest.

Aby stawić temu czoła, rząd zapowiada wysłanie do Marsylii również dodatkowych szturmowych jednostek żandarmerii. Miasto zaczyna przypominać oblężoną twierdzę. Rozpoczęło się tam masowe instalowanie kamer monitorujących ulice, które dotąd funkcjonowały głównie w centrum. W ciągu najbliższych miesięcy ich liczba ma wzrosnąć w całej aglomeracji z 50 do ponad dwóch tysięcy.

Marsylia jest - po Paryżu - drugim największym miastem Francji. Liczba mieszkańców aglomeracji przekroczyła już półtora miliona. Według merostwa, jedną czwartą z tej liczby stanowią muzułmanie - największa aglomeracja Francuskiej Riwiery jest bowiem jednym z głównych punktów docelowych imigrantów z Algierii, Maroka i Tunezji, którzy najczęściej przybywają z tych krajów promami. Eksperci podkreślają, że Marsylia stała się jednocześnie najniebezpieczniejszym miastem Francji - m.in. dlatego, że imigranckie getta, w których grasuje większość gangów, powstały tam w dzielnicach sąsiadujących z centrum, a nie na przedmieściach.