"Reakcja Japończyków na wizytę prezydenta Miedwiediewa na Kurylach jest nie do zaakceptowania" - powiedział minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow. "Kuryle są nasze, prezydent odwiedził rosyjską ziemię" - podkreślił. Miedwiediew jest pierwszym rosyjskim przywódcą, który przyleciał na Wyspy Kurylskie. Archipelag od zakończenia II wojny światowej stanowi sporne terytorium między Rosją a Japonią.

Miedwiediew przyleciał na Kuryle zaledwie na dwa tygodnie przed wyjazdem do Japonii na szczyt APEC. Prezydent wylądował na wyspie Kunaszyr w drodze powrotnej do Moskwy z Wietnamu. Kuryle zostały zajęte przez wojska ZSRR 18 sierpnia 1945 r., trzy dni po kapitulacji Japonii.

Bardzo szybko i ostro na wizytę rosyjskiego prezydenta zareagował japoński rząd. To pożałowania godne wydarzenie. Wyspy Kurylskie są naszym terytorium - oświadczył premier Naoto Kan. Szef japońskiej dyplomacji Seiji Maehara na znak protestu wezwał ambasadora Rosji w Tokio, Michaiła Biełego, który jednakże zaznaczył, że wizyta Miedwiediewa to "wewnętrzna sprawa Rosji". Japońskie władze ostrzegały, że wizyta zaszkodzi kontaktom na linii Moskwa-Tokio.

Z kolei Ławrow powiedział, że japoński ambasador w Moskwie może zostać wezwany do MSZ, by usłyszeć stanowisko Rosji.

Cztery wyspy, położone między Kamczatką a japońską wyspą Hokkaido, są od wielu lat główną przeszkodą w istotnej poprawie w stosunkach rosyjsko-japońskich. Władze w Tokio od wielu lat domagają się zwrotu Północnych Terytoriów, jak nazywają wyspy. Moskwa konsekwentnie odmawia, traktując wyspy jako swoje terytorium. Właśnie konflikt o Kuryle sprawił, że oba kraje nie podpisały jeszcze traktatu pokojowego.