Prezydenci Uzbekistanu, Kazachstanu, Turkmenistanu i Tadżykistanu odmówili udziału w szczycie poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw. „Niezawisimaja Gazieta” ocenia ten krok jako poważny sygnał dla Moskwy i cytuje ekspertów i źródła, które nazwały szczyt pogrzebem WNP.

O nieobecności przywódców Turkmenistanu, Tadżykistanu i Kazachstanu powiadomiło w środę mołdawskie MSZ. Służby Kremla potwierdziły, że na szczyt nie przyjedzie również prezydent Uzbekistanu. Kazachów obraziło to, że Moskwa jednostronnie oznajmiła o wspólnym wejściu do Światowej Organizacji Handlu Rosji, Białorusi i Kazachstanu (...). Tadżykistan oczekiwał od Rosji większej pomocy (...), Turkmenia nie przebaczy Moskwie, że ta oszukała Aszchabad przy kupnie turkmeńskiego gazu - relacjonuje rosyjska gazeta opinię niemieckiego politologa Alexandra Rahra. Jego zdaniem Moskwa nie zauważa, ile negatywów nagromadziło się ostatnio w jej relacjach z partnerami we Wspólnocie.

„Niezawisimaja Gazieta” przytacza źródło w rosyjskim MSZ, które przyznaje, że Rosja nie oczekiwała takiego rozwoju sytuacji. Jednak – według tego źródła – Wspólnota Niepodległych Państw przetrwa jeszcze pewien czas, ponieważ jej kraje w różny sposób powiązane są z Moskwą. WNP będzie utrzymywana przez sztuczne oddychanie do czasu, aż o jej śmierci nie ogłosi Moskwa - ocenia dziennik. Zdaniem Rahra WNP rozpada się w oczach i Moskwa musi to uznać.