​Sąd Najwyższy Brazylii zlecił w czwartek dochodzenie wobec prezydenta Michela Temera. Zarzuca mu się, że obiecał wpływowemu byłemu parlamentarzyście przebywającemu w więzieniu wysoką łapówkę w zamian za zachowanie milczenia w sprawie jego udziału w aferze korupcyjnej.

Sędzia Edson Fachin nadzorujący niezwykle rozgałęzione dochodzenia dotyczące gigantycznej afery korupcyjnej Petrobrasu dał na wniosek Prokuratury Generalnej zielone światło w sprawie wszczęcia dochodzenia przeciwko prezydentowi w ramach operacji ścigania osób zamieszanych w tę aferę.

Zgodnie z brazylijską konstytucją wobec prezydenta można wszcząć dochodzenie jedynie jeśli chodzi o czyny popełnione podczas sprawowania mandatu prezydenckiego oraz w przypadku utrudniania działalności sądu.

Według czwartkowego wydania wielkiego brazylijskiego dziennika "O Globo", dotarł on do nagrania podsłuchanej rozmowy Temera z byłym senatorem Eduardo Cunhą, inicjatorem i głównym "reżyserem" procesu impeachmentu centrolewicowej prezydent Dilmy Rousseff w Senacie, któremu Temer proponował pieniądze w zamian za milczenie.

Temer de facto sprawuje władzę w Brazylii od maja 2016 roku, odkąd zaczęło się w Senacie dochodzenie "o nadużycie władzy" wobec byłej prezydent Rousseff, a 31 sierpnia został formalnie szefem państwa, gdy odwołano panią Rousseff pod zarzutem manipulowania wydatkami budżetowymi.

Giełda w stolicy finansowej 200-milionowego kraju, Sao Paulo, zawiesiła automatycznie w czwartek przed południem na pół godziny operacje po tym, gdy jej notowania spadły o ponad 10 proc. wskutek wybuchu skandalu korupcyjnego wokół prezydenta.

Mechanizm zwany "circuit breaker" przerwał na 30 minut operacje, gdy notowania czołowych podmiotów krajowych, takich jak państwowy gigant naftowy Petrobras i Bank Brazylii, spadły od początku sesji o około 20 proc.

Prawdziwe trzęsienie ziemi w Brazylii zaczęło się na kilka godzin przed decyzją Sądu Najwyższego, gdy ujawniona została treść nagranej rozmowy, która ma potwierdzać udział prezydenta Temera w operacji mającej na celu zapewnienie sobie milczenia dawnego sojusznika, skazanego za korupcję i przebywającego w więzieniu.

Do uruchomienia mechanizmu zawieszającego automatycznie notowania na giełdzie doszło w czwartek po raz pierwszy od października 2008 roku, kiedy to międzynarodowy kryzys, który wstrząsnął notowaniami giełdowymi, sprawił, iż wielkość obrotów na najważniejszej latynoamerykańskiej giełdzie - w Sao Paulo - spadła o więcej niż o 10 proc.

Jako pierwsza ustąpienia prezydenta Temera zażądała w czwartek rano brazylijska centrolewicowa opozycja przy wsparciu niektórych parlamentarzystów obozu rządowego, gdy brazylijskie media napisały, że Temerowi zarzuca się próbę zakłócenia normalnego działania systemu wymiaru sprawiedliwości.

W ślad za nimi poszła część deputowanych partii prezydenckiej.

Wobec wagi wydarzeń i w poczuciu spoczywającej na nas odpowiedzialności za niedopuszczenie do sytuacji pogrążania się w chaosie nie pozostaje nam nic innego, niż rezygnacja prezydenta Michela Temera - napisał na Twitterze senator Ronaldo Caiado z partii Demokraci (DEM).

Jego stanowisko poparł przewodniczący grupy Socjalistycznej Partii Ludowej (PPS) w Izbie Deputowanych, Arnaldo Jordy, który oświadczył krótko: "Temer jest skończony".

Według Jordy'ego Temer "powinien negocjować instytucjonalne odejście ze stanowiska prezydenta w drodze rozpisania wyborów, aby obywatele podjęli przy urnach decyzję o przyszłości kraju".

Jeszcze w środę w brazylijskich mediach zaczęły pojawiać się informacje, według których pewien przedsiębiorca współpracujący z prokuraturą dostarczył jej nagranie rozmów kompromitujących prezydenta.

Rozmówcą Michela Temera, co ujawniły w czwartek media brazylijskie, okazał się właśnie Eduardo Cunha, były wiceprzewodniczący izby niższej parlamentu. W ubiegłym roku Cunha odegrał główną rolę w przeprowadzeniu procesu pozbawienia stanowiska prezydent Dilmy Rousseff na podstawie oskarżenia o podejmowanie nie uzgodnionych z parlamentem decyzji w sprawach wydatków budżetowych.

W czwartek doszło również do przeszukania przez policję federalną w Rio de Janeiro, prowadzącą dochodzenia w sprawie wielkich afer korupcyjnych wokół koncernu Petrobras, domu i biura senatora Aecio Nevesa, jednego z głównych sojuszników politycznych prezydenta Temera.

Neves był blisko wygrania wyborów prezydenckich w 2014 roku i ogłosił zamiar kandydowania na to stanowisko w 2018 roku.

W środę dziennik "O Globo" napisał, że nagrano rozmowę senatora Nevesa, który zwracał się do członka dyrekcji słynnej brazylijskiej firmy JBS, producenta konserw mięsnych, Joesleya Batisty, o wyasygnowanie 700 000 dolarów na koszty jego obrony w jednym z wielkich procesów korupcyjnych związanych z działalnością Petrobrasu.

Temer jeszcze przed komunikatem Sądu Najwyższego o wszczęciu dochodzenia przeciwko niemu zareagował na oświadczenia swych kolegów z Partii Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB) i doniesienia medialne krótkim oficjalnym zaprzeczeniem, jakoby kiedykolwiek "autoryzował jakiekolwiek działania w celu uniknięcia donosu do wymiaru sprawiedliwości ze strony byłego deputowanego".

Na czwartkowym posiedzeniu Kongresu prezydent oświadczył, że jest ofiarą "konspiracji", i "to właśnie w chwili, gdy jego rząd zaczął odnosić pewne sukcesy".

W przypadku odsunięcia w tych okolicznościach Michela Temera od władzy brazylijska konstytucja przewiduje, że Kongres desygnuje w drodze niebezpośredniego głosowania jego następcę, który rządziłby do 1 stycznia 2019 roku, kiedy to objąłby urząd prezydenta zwycięzca przyszłorocznych wyborów.


(łł)