Słowacja ma poważne problemy z praworządnością i ze ściganiem mafii, która żeruje na unijnych dotacjach. Skandale korupcyjne dotyczące polityków nie kończą się wyrokami sądowymi, a dziennikarze są zastraszani - tak wynika ze wstępnego raportu delegacji eurodeputowanych, która odwiedziła Słowację między 7 a 9 marca. Do dokumentu dotarła korespondentka RMF FM w Brukseli.

Delegacja Parlamentu Europejskiego spotkała się ze słowackimi dziennikarzami, organizacjami pozarządowymi, a także z prezydentem Andrejem Kiską, premierem Robertem Fico i ministrem spraw wewnętrznych Robertem Kalinakiem. W skład delegacji weszło sześciu eurodeputowanych z różnych frakcji PE. Eurodeputowany Ryszard Czarnecki był jedynym Polakiem i reprezentował grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Europosłowie usłyszeli od słowackich dziennikarzy, że są zastraszani, a media przejmują oligarchowie. Padły zarzuty, że zamordowany Jan Kuciak w zeszłym roku prosił o ochronę, ale przez ponad 40 dni nie otrzymał odpowiedzi. Eurodeputowani pytali później o to ministra spraw wewnętrznych, który tłumaczył, że "dziennikarz prosił o ochronę na podstawie rozmowy z pewnym biznesmenem, a to co zostało zarejestrowane nie spełniało kryteriów przestępstwa". Szef resortu spraw wewnętrznych poinformował również delegację, że zwrócił się o pomoc przy zbadaniu sprawy zamordowanego dziennikarza nie tylko do Europolu czy włoskich służb, ale także do Scotland Yardu i FBI.

Członków delegacji PE wyraźnie zdziwił kontrast między zapewnieniami Komisji Europejskiej (z której przedstawicielami spotkali się przed wyjazdem), że Słowacja nie ma szczególnego problemu z korupcją czy źle wykorzystywanymi pieniędzmi przeznaczonymi na wsparcie rolnictwa, a tym, co usłyszeli w Bratysławie. W dokumencie przytaczają opinię organizacji pozarządowych o istnieniu zorganizowanych struktur, które żerują na unijnych funduszach. Nawet przedstawiciel rolniczej agencji płatniczej przyznał, że panuje chaos w strukturze własności ziemi i w przypadku tysięcy hektarów nie można ustalić prawowitego właściciela. Premier Robert Fico odrzucał zarzuty o działalności mafii na Słowacji. Idea, że mafia może mieć interesy na wschodzie Słowacji jest absurdalna, bo tam niczego nie ma - mówił eurodeputowanym. Natomiast, przyznał, że możliwe, iż dochodziło do zakupów gruntów rolnych w celu przejmowania unijnych funduszy i spekulacji. Fico powiedział również, że nie jest odpowiedzialny za to, co w przeszłości robiła jego asystentka oskarżona przez Kuciaka o powiązania z mafią. Podkreślał, że już u niego nie pracuje.

Z raportu wyłania się ogromny brak zaufania społecznego do państwowych instytucji, obraz państwa, w którym szwankuje wdrażania prawa, a obawy budzi niezależność sądownictwa. Niepokoi także napięta sytuacja polityczna. Prezydent i premier w obecności eurodeputowanych (z którymi delegacja spotkała się osobno) wzajemnie się oskarżali. Premier (...) otwarcie krytykował  prezydenta republiki, mówił, że nie przejmuje się on motywami morderstwa i domaga się przedterminowych wyborów oraz upadku rządu - czytamy w dokumencie. 

Fico skarżył się, że prezydent spotkał się 20 września 2017 r. z amerykańskim przedsiębiorcą Georgiem Sorosem w Nowym Jorku w jego prywatnym gabinecie, nie wpuszczając urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych. A więc pytanie, o czym rozmawiali, jest bardzo uzasadnione - mówił do eurodeputowanych Fico. Natomiast prezydent powiedział, że ma nadzieję, iż partnerzy koalicyjni zrozumieją, że sytuacja jest "bardzo poważana". Oczekuje prawdziwej reorganizacji rządu, a jeżeli do tego nie dojdzie, to przewiduje scenariusz z rozpisaniem wyborów - napisali o rozmowie z prezydentem eurodeputowani. 

Ryszard Czarnecki pytany przez RMF FM o raport, przyznał, że "sytuacja jest bardzo skomplikowana" i zarówno Bruksela, jak i Bratysława powinny lepiej kontrolować unijne środki. 

(m)