Zdzisław Krasnodębski i estoński eurodeputowany z Grupy Zielonych Indrek Tarand to dwaj oficjalni kandydaci na stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego po odwołanym Ryszardzie Czarneckim. Głosowanie odbędzie się w czwartek.

Zdzisław Krasnodębski i estoński eurodeputowany z Grupy Zielonych Indrek Tarand to dwaj oficjalni kandydaci na stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego po odwołanym Ryszardzie Czarneckim. Głosowanie odbędzie się w czwartek.
/Wiktor Dabkowski /PAP/EPA

Jeżeli grupy polityczne dotrzymają słowa, że stanowisko po Ryszardzie Czarneckim należy się kandydatowi konserwatystów - to Zdzisław Krasnodębski nie jest zagrożony.

Estończyk Indrek Tarand zgłosił się sam. Jest posłem niezależnym, jednak w PE należy do Grupy Zielonych. 

Zdzisław Krasnodębski jest pewny swojej pozycji, czemu dał wyraz na Twitterze. Poinformował także, że rozmawiał z przewodniczącym Zielonych, który poparł jego kandydaturę.

Estoński eurodeputowany nie ma mocnej pozycji w PE, jednak może ściągnąć głosy tych, którzy nie chcą głosować na przedstawiciela PiS-u.

Z nieoficjalnych informacji dziennikarki RMF FM wynika, że eurodeputowani PO chcą głosować przeciw Krasnodębskiemu, a PSL-u zamierzają się wstrzymać od głosu. Byłoby to sprzeczne z deklaracjami szefa EPP (należy do niej PO) Manfreda Webera, który podobnie jak szef liberałów Guy Verhofstadt, zapewniał poparcie swojej grupy dla kandydata konserwatystów. Głosowanie jest tajne, więc nie będzie wiadomo, jak kto głosował.

Ryszard Czarnecki został odwołany z funkcji wiceszefa PE 7 lutego w związku ze swą wypowiedzią, w której porównał europosłankę PO Różę Thun do szmalcownika.

(j.)