Korea Południowa odwołała akcję poszukiwawczą 46 członków załogi okrętu, który osiem dni temu zatonął u wybrzeży Korei Północnej. Wciąż nie wiadomo, jaka była przyczyna zatonięcia ważącej 1200 ton jednostki. Z katastrofy udało się uratować 58 osób.

Ratownicy przeszukiwali kadłub zatopionego okrętu, spodziewając się, że wielu spośród zaginionych marynarzy zostało tam uwięzionych. Nie natrafili na nich jednak ani w stołówce, ani w kajucie kapitana. Podejrzewali, że znajdą ich w tylnej części statku. Nie potwierdzono oficjalnie, że wszyscy zaginieni marynarze nie żyją. Wiadomo jednak, że nawet w wodoszczelnych pomieszczeniach zapas powietrza na pewno się wyczerpał.

Przyczyny eksplozji nie zostały jeszcze wyjaśnione. Południowokoreańskie ministerstwo obrony nie wykluczało wcześniej, że statek wpadł na minę. Minister obrony powiedział w piątek, że być może zatopiła go torpeda. Nie wskazał jednak, kto mógłby ją wystrzelić.