Działania Stanów Zjednoczonych na Półwyspie Koreańskim mogą doprowadzić do wybuchu wojny - twierdzą władze Korei Północnej. Pjongjang komentuje w ten sposób amerykańskie ćwiczenia wojskowe z wykorzystaniem m.in. lotnictwa.

Działania Stanów Zjednoczonych na Półwyspie Koreańskim mogą doprowadzić do wybuchu wojny - twierdzą władze Korei Północnej. Pjongjang komentuje w ten sposób amerykańskie ćwiczenia wojskowe z wykorzystaniem m.in. lotnictwa.
Po lewej: amerykański niszczyciel rakietowy USS Barry w południowokoreańskim Busan (fot. YONHAP), po prawej: Kim Dzong Un wśród żołnierzy (fot. KCNA) /PAP/EPA

Północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała, że w dniach 15-30 marca amerykańskie bombowce B-1B Lancer wykonały nad Półwyspem Koreańskim serię lotów. Według doniesień agencji, samoloty wzięły udział w ćwiczeniach z zakresu bombardowania strategicznych celów, które miały przygotować załogi do przyszłych ataków na cele w Korei Północnej. Te działania - według władz w Pjongjangu - mogą wywołać nową wojnę w regionie.

Armia USA informowała wcześniej, że 22 marca amerykańskie maszyny odbyły wspólne ćwiczenia z wojskami lotniczymi Korei Południowej. Nie podano jednak informacji o innych lotach.

Rozmieszczenie bombowców na Półwyspie Koreańskim ma związek z ich udziałem w określonym programie szkoleniowym. Nie ujawnimy jednak wszystkich informacji - powiedział południowokoreańskiej agencji Yonhap anonimowy przedstawiciel amerykańskich wojsk.

Sama agencja dodaje jednak, że jej źródło w ministerstwie obrony w Seulu potwierdziło, że amerykańskie bombowce odbyły w ciągu ostatnich dwóch tygodni pięć lotów.

Północnokoreańskie media twierdzą również, że amerykańskie wojska specjalne przygotowują się do zabicia przywódców komunistycznego reżimu. KCNA nazywa te działania "szalonymi".

Na początku marca armie USA i Korei Południowej odbyły coroczne manewry, które - według Waszyngtonu i Seulu - miały charakter ćwiczeń obronnych.


(e)