Jeremy Clarkson został wyrzucony z BBC. Dyrekcja korporacji podjęła decyzję po przeprowadzeniu dochodzenia w sprawie incydentu z jego udziałem. Prezenter programu "Top Gear" miał pobić producenta. Po ustaleniu, że Jeremy Clarkson rzeczywiście jest winny, BBC nie mogła postąpić inaczej.

Użycie siły fizycznej wobec drugiego pracownika korporacji, zawsze kończy się zwolnieniem dyscyplinarnym. Jeśli dzieje się to w budynku BBC, winny ma zazwyczaj 20 minut na oddanie identyfikatora i zabranie swoich rzeczy.  

Ponieważ do szarpaniny z producentem doszło w hotelu - po zakończeniu zdjęć filmowych na północy Anglii - cała procedura trwała znacznie dłużej.

Dwa tygodnie temu Jeremy Clarkson został zawieszony w czynnościach przez BBC. Zaraz potem powołano komisję do zbadania całej sprawy. Przesłuchała ona zarówno Clarksona, jak i poszkodowanego przez niego producenta. Powodem konfliktu był wieczorny posiłek. Clarkson miał ochotę na gorącego steka, a w hotelu czekał na niego jedynie talerz z zimnymi przekąskami.

Według medialnych doniesień, zachowanie prezentera było wyjątkowo nieeleganckie. Najpierw przez pół godziny krzyczał na producenta, następnie szarpał się z nim przez kolejne kilkanaście minut.

Korporacja żegna się z prezenterem, ale nie zamierza zrezygnować z realizacji programu "Top Gear". Osobą, która mogłaby zastąpić przed kamerami Jeremiego Carsona jest znany z poczucia humoru brytyjski prezenter radiowy Chris Evans.

Dla wielu miłośników programu nie będzie to jednak to samo. Jak twierdzą "Top Gear" bez Clarksona, to jak samochód bez podwozia.

(ug)