W Europie myślą, że Auschwitz wyzwolili nie radzieccy, a amerykańscy żołnierze lub "Bękarty wojny" z filmu Tarantino - ironizuje moskiewska "Komsomolska Prawda". To reakcja na brak zaproszenia Władimira Putina na obchody 70 rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady 27 stycznia.
Stojąca na czele fundacji "Holokaust" Ałła Gerber twierdzi, że rosyjski prezydent powinien być zaproszony mimo pretensji wobec jego polityki. Są takie momenty, kiedy należy być ponad to i w dzień wyzwolenia obozu przez wojska radzieckie powiedzieć: jest z nami prezydent Rosji - tłumaczy.
Politolog Walerij Chomiakow uważa, że to sam Putin nie chce wyjeżdżać na Zachód po tym, jak zignorowano go w Australii. On na razie nie czuje się pewnie. Władimir Putin przyzwyczaił się, że chcą się z nim spotykać, obejmować, a teraz odczuwa dyskomfort, do którego nie przywykł - mówi.
Już 31 państw potwierdziło udział w obchodach 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz, które odbędą się 27 stycznia. W środę udział zapowiedziała m.in. delegacja Ukrainy z prezydentem Petro Poroszenko na czele - podali dziś przedstawiciele muzeum. Napłynęły także potwierdzenia z Turcji, skąd przyjedzie szef dyplomacji Mevlut Cavusoglu, oraz z Argentyny, którą będzie reprezentowała ambasador w Polsce Patricia Beatriz Salas. Dotychczas nie napłynęło potwierdzenie udziału delegacji ze Stanów Zjednoczonych i Izraela.
Głównymi bohaterami uroczystości będzie ok. 300 byłych więźniów Auschwitz. Wśród nich ponad stu przyjedzie dzięki wsparciu Światowego Kongresu Żydów. Podobnej wielkości będą grupy byłych więźniów z Polski, a także świadkowie Auschwitz, którzy przyjadą razem z państwowymi delegacjami.
(mn)