Komisja transportu PE opowiedziała się za tym, aby przewoźnicy drogowi w transporcie międzynarodowym nie byli objęci dyrektywą o pracownikach delegowanych. Decyzja jednak nie przesądza o ostatecznym kształcie przepisów.

Bruksela przyjęła niedawno dyrektywę dot. pracowników delegowanych. Przykładowo kierowca wyjeżdżający za granicę po kilku dniach po jej przekroczeniu podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa. To oznaczałoby m.in., że musiałby dostawać pensję minimalną taką, jaka jest ustalona przez dany kraj. Z takim kształtem przepisów nie zgadzali się europosłowie PiS, którzy uważają, że byłoby to niekorzystne dla polskich firm, które ze względu na mniejsze koszty pracy są bardziej konkurencyjne na rynku. Ich zdaniem przepisy - na które naciska m.in. Francja i kraje Beneluxu - to przejaw protekcjonizmu gospodarczego państw, które chcą wypchnąć z rynków firmy z Polski i innych krajów.

Według europosłów PiS i PO, poniedziałkowe głosowanie w PE, w którym zdecydowano o wyłączeniu transportu międzynarodowego z tej dyrektywy, to duży sukces Polski. Przepisy zostały poparte przez 27 posłów komisji transportu. 

Ten sukces był możliwy dzięki szerokiemu porozumieniu posłów z różnych grup politycznych i różnych państw członkowskich, którzy dostrzegają koszty i problemy, jakie płyną ze stosowania przepisów o delegowaniu do mobilnych pracowników sektora transportu. Udało się zbudować szeroką koalicję, która z pewnością będzie broniła tego wyłączenia także w trakcie głosowań plenarnych - skomentował wyniki głosowania europoseł Kosma Złotowski (PiS), który w negocjacjach nad tekstem sprawozdania komisji reprezentował grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Sektor transportu jest niezwykle ważny dla całej unijnej gospodarki i płynnego obrotu towarowego między państwami członkowskimi. Narzucanie firmom transportowym całej biurokracji związanej z przepisami o delegowaniu pracowników ma służyć wyłącznie eliminacji konkurencji, a jego wynikiem byłby jedynie wzrost kosztów i upadek wielu małych i średnich firm transportowych w Polsce, Hiszpanii, na Węgrzech czy w państwach bałtyckich - powiedział.

Również europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska (grupa Europejskiej Partii Ludowej), która pracowała nad nowymi przepisami w PE, podkreśla, że wynik głosowania to duży sukces.

To niezwykle ważne głosowanie dla Polski, krajów Europy Wschodniej i krajów południa Europy. To pokazuje, że jeśli się chce, to można osiągnąć sukces - poprzez dyplomację, rozmowy i argumenty. Musimy trzymać kciuki, żeby polski rząd trzymał rękę na pulsie i był aktywny na tym polu. Europosłowie zrobili swoje - powiedziała PAP.

Jak dodała, na sesji plenarnej będzie głosowane następnie poparcie dla mandatu do negocjacji nad kształtem przepisów z Radą UE i KE. Mam nadzieję, że to już tylko formalność - powiedziała.

Zaznaczyła, że zgodnie z przyjętym stanowiskiem komisji operacje międzynarodowe i tranzyt będą wyłączone spod zasad delegowania, a usługi kabotażowe będą objęte tymi zasadami od pierwszego dnia. Zastosowanie zasad delegowania do transportu międzynarodowego stworzyłoby olbrzymie obciążenia dla firm, a same zapisy byłyby nie do wyegzekwowania. Ponadto podważyłyby konkurencyjność firm transportowych i utrudniły swobodny przepływ towarów - dodała.

W skład propozycji szczególnie istotnych dla Polski wchodzi także m.in. konieczność odpoczynku kierowców poza kabiną, poza sytuacją gdy kierowca zatrzyma się na certyfikowanym parkingu z odpowiednią infrastrukturą, doprecyzowanie zasad wykonywania kabotażu, szereg propozycji przyczyniających się do zwalczania firm-skrzynek pocztowych i konieczność wprowadzenia inteligentnych tachografów we wszystkich pojazdach powyżej 2,4 tony do 2024 roku.

W przypadku braku jasnych i egzekwowalnych zasad dochodzi do nadużyć. Dlatego musieliśmy uprościć i doprecyzować istniejące zapisy. Kabotaż powstał po to, aby kierowcy w drodze powrotnej nie musieli wracać pustą ciężarówką, i tym samym miał pozwolić na optymizację transportu międzynarodowego, a nie na dawanie przykrywki firmom-skrzynkom pocztowym - dodała Łukacijewska.

W Brukseli przegłosowana została wcześniej niekorzystna dla polskich firm dyrektywa o pracownikach delegowanych. Przewoźników z niej wyłączono, aby przepisy dotyczące branży znalazły się w oddzielnym pakiecie, tzw. drogowym, który ma kompleksowo uregulować tę branżę. Obecnie w Brukseli trwają nad nim prace.

W kolejnym kroku nad kształtem przepisów będą toczyć się rozmowy pomiędzy krajami członkowskimi na forum Rady UE. Tempo prac będzie zależało od sprawującej obecnie w UE prezydencję Bułgarii (do końca czerwca), a następnie Austrii, która przejmie ją z rąk Sofii 1 lipca.

(az)