Jeden z liderów antyprezydenckiej opozycji w Rosji, były szachowy mistrz świata Garri Kasparow zaapelował w poniedziałek o kontynuowanie "marszów sprzeciwu", pomimo brutalnych akcji milicji, która siłą rozpraszała kolejne demonstracje. Następny marsz ma się odbyć 29 maja w Woroneżu, a potem 9 czerwca w Petersburgu przy okazji konferencji ekonomicznej.

"Marsz sprzeciwu" może być kłopotliwy dla Kremla, usiłującego przedstawić inwestorom zagranicznym Rosję jako stabilny i rozwijający się kraj.

W ubiegłym tygodniu Kasparowowi uniemożliwiono udział w marszu w Samarze z okazji szczytu Unia-Rosja. Kasparowa przetrzymano na stołecznym lotnisku i nie wpuszczono do samolotu, twierdząc, że system komputerowy nie rozpoznał jego biletu. Marsz w Samarze, w którym 18 maja wzięło udział od 100 do 500 ludzi, miał wyjątkowo zezwolenie władz i obył się bez poważniejszych incydentów.

Główny wniosek, który można wyciągnąć z wydarzeń 18 maja jest taki, że władze przestały już przywiązywać uwagę do jakichkolwiek zasad prawnych. Jest jasne, że ci, którzy przeprowadzili taką akcję, otrzymali specjalne instrukcje z tak wysokiego szczebla, że nie obawiali się poważnego naruszenia prawa - powiedział Kasparow, odnosząc się do swojej sytuacji na moskiewskim lotnisku.

Pod salą w Moskwie, gdzie odbywała się konferencji prasowa Kasparowa, stali ubrani w białe kitle lekarskie aktywiści sterowanej z Kremla organizacji młodzieżowej "Nasi", rozrzucając ulotki oskarżające Kasparowa i lidera Partii Narodowo-Bolszewickiej Eduarda Limonowa o choroby psychiczne. W ulotkach napisano, że Kasparow przegrał w 1997 roku w szachy z komputerem, po czym "stał się nieudacznikiem".