W starciach z siłami rządowymi w Sanie zginęło kilkanaście osób, a co najmniej jedna w Taizz - poinformowały władze w stolicy Jemenu. Co najmniej 30 ludzi zostało rannych.

W poniedziałek rano armia prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha zabiła w Sanie ośmiu zwolenników przywódcy plemiennego, który przeszedł w marcu na stronę opozycji.

W Sanie podczas starć zabito też czterech cywili, a trzy osoby zginęły w centrum miasta podczas wybuchu pocisków moździerzowych.

W mieście wybuchły gwałtowne starcia między siłami Salaha a bojownikami, którzy domagają się ustąpienia prezydenta. Doszło do nich w centrum, gdzie protestujący okupują plac Zmiany, i na północy miasta, w dzielnicy Al-Hasaba, gdzie przebywają zwolennicy szejka Sadika al-Ahmara, stojącego na czele najsilniejszej w Jemenie konfederacji plemiennej Haszidów.

W Taizz, 270 km na południowy zachód od Sany, zginęła w niedzielę zastrzelona przez policję uczestniczka manifestacji. Przeciwko jej śmierci protestowało kilka tysięcy kobiet.

Pomimo trwających od miesięcy protestów i międzynarodowych nacisków rządzący od 33 lat prezydent Salah, oskarżany o korupcję i nepotyzm, odmawia ustąpienia ze stanowiska i odrzuca plan pokojowego przekazania władzy, opracowany przez monarchie znad Zatoki Perskiej.