17 osób zginęło, a 55 zostało rannych w ataku przeprowadzonym przez wojsko jemeńskie na obóz demonstrantów centrum stolicy kraju, Sany. Siły rządowe ostrzelały demonstrantów z granatników. Strzelali do nich także snajperzy.

17 osób nie żyje, a 55 jest rannych - powiedział lekarz ze szpitala polowego zorganizowanego przez demonstrantów na Placu Zmian w centrum miasta, który stał się symbolem ruchu żądającego odejścia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, rządzącego Jemenem od ponad 30 lat.

Według lekarza, zabici to protestujący, którzy demonstrują na placu od stycznia tego roku oraz żołnierze strzegący obozu, dowodzeni przez generała Alego Mohsena al-Ahmara, który 21 marca przeszedł na stronę demonstrantów.

Prezydent Salah niespodziewanie wrócił wczoraj po kraju po ponad trzymiesięcznej kuracji w Rijadzie po odniesieniu obrażeń w ataku w czerwcu na jego pałac w Sanie. Zaapelował do zwalczających się sił o zaprzestanie walk w celu ułatwienia uregulowania konfliktu.