Z Afryki nad Włochy nadciągnął Hannibal. To front upałów, które prawie na całym Półwyspie Apenińskim i włoskich wyspach mają potrwać co najmniej do 1 maja. Według zapowiedzi, słupki rtęci mogą powędrować nawet powyżej 30. kreski. To o ponad 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Fala gorąca najpierw dotarła na Sycylię, Sardynię i nad południowe regiony Włoch. Od teraz ma przesuwać się w głąb kraju.

Najwyższe, 30-stopniowe temperatury spodziewane są pojutrze. Najgoręcej ma być w Neapolu, Rzymie, Bolonii i Florencji. Nieco chłodniej będzie na północy kraju. W Lombardii i Piemoncie temperatura przekroczy "tylko" 25 stopni.

Zapowiedź pierwszych, letnich już niemal upałów w środku długiego weekendu, związanego ze świętem pracy, to znakomita wiadomość dla milionów Włochów, którzy tradycyjnie urządzają 1 maja pikniki w parkach i za miastem. W piknikowym koszyku nie może zabraknąć tego dnia surowego bobu, który je się z twardym owczym serem pecorino.

To nie pierwszy raz w historii, gdy Hannibal zagraża Półwyspowi Apenińskiemu. Nazwa frontu to imię kartagińskiego wodza z III wieku przed naszą erą, który odniósł w Italii szereg zwycięstw podczas II wojny punickiej. Z tamtych czasów przetrwał rzymski okrzyk "Hannibal ante portas", oznaczający zbliżające się niebezpieczeństwo.