W Atenach demonstrujący przeciw cięciom okupują siedzibę państwowej firmy energetycznej, by uniemożliwić wystawianie rachunków za prąd. Strajkują też pracownicy transportu publicznego. Protest ma potrwać 48 godzin.

Wielu Greków twierdzi, że nie jest w stanie zapłacić wyższych rachunków za prąd. Wzrosły, bo uwzględniają nowy podatek od nieruchomości. Grecki rząd zdecydował o włączeniu podatku do rachunków za energię, właśnie po to, by nie można było uniknąć zapłacenia podatku. Tym, którzy nie zapłacą, grozi odłączenie elektryczności. Nowy podatek od nieruchomości został ogłoszony we wrześniu, po tym jak inspektorzy z MFW, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, czyli tzw. trojki, zawiesili sprawdzanie postępów Grecji we wdrażaniu programu oszczędnościowego. Podatek jest obliczany w zależności od wielkości i położenia nieruchomości.

Pracownicy przedsiębiorstwa energetycznego są oburzeni i twierdzą, że ich firma nie powinna być wykorzystywana do poboru podatków. Odmawiają odłączania prądu klientom niepłacącym nowego podatku i zapowiedzieli okupację siedziby firmy. Elektryczność nie może być wykorzystywana do szantażowania bezrobotnych i biednych - oświadczyły związki zawodowe GENOP-DEH.