Dwadzieścia służb wywiadowczych, w tym izraelski Mosad, pomagało Bułgarii w sprawie uwolnienia więzionych w Libii pielęgniarek - ujawnia szef bułgarskiego wywiadu zagranicznego generał Kirczo Kirow.

Generał Kirow podkreślił, że pomocy udzielili także Palestyńczycy i egipscy koledzy z szefem wywiadu gen. Omarem Sulejmanem. W sprawie pośredniczyli też Algierczycy, a z europejskich wywiadów również włoski, który "ma bardzo dobre kontakty z Libijczykami".

Doradcą Bułgarów był Marc Allen z brytyjskiego MI6 - były dyrektor „Globalnych operacji” brytyjskiego wywiadu, który w 2005 roku przeszedł na emeryturę. To on spotykał się z przywódcą Libii - Muammarem Kadafim i szefem libijskiego wywiadu. Libijczycy nigdy nie przyjechali do Bułgarii; wszystkie spotkania z nimi miały miejsce za granicą - w Rzymie, Londynie i Paryżu.

W poniedziałek tygodnik "Paris Match" ujawnia, żę bułgarskie pielęgniarki i lekarz byli w nieludzki sposób torturowane. Posłuchaj relacji paryskiego korespondenta RMF FM Marka Gładysza:

Pięć bułgarskich pielęgniarek oraz palestyński lekarz przebywali w libijskim więzieniu przez ponad osiem lat. Uznano ich za winnych umyślnego zarażenia wirusem HIV 438 libijskich dzieci w szpitalu w Bengazi w 1998 r. W 2004 r. całą szóstkę skazano na karę śmierci; w grudniu 2006 r. wyrok potwierdzono. Na początku lipca Najwyższa Rada Sprawiedliwości Libii zamieniła karę śmierci na dożywotnie więzienie. Umożliwiło to ekstradycję skazanych do Bułgarii na podstawie dwustronnego porozumienia o pomocy prawnej z 1984 r. Wrócili do kraju tydzień temu.