Głodujący w kolonii karnej na Dalekiej Północy Rosji ukraiński reżyser Ołeh Sencow nie wierzy, że wyjdzie na wolność. Napisał testament dotyczący praw do swojej twórczości – powiedziała jego kuzynka Natalia Kapłan. "Nie wierzę w to, że szybko wyjdę na wolność i wszyscy szczęśliwie zamieszkamy w Kijowie. Nie wierzę w wiele innych rzeczy. Nie oznacza to jednak, że się rozkleiłem i że zamierzam zakończyć głodówkę. W żadnym razie nie poddałem się, po prostu nie wierzę już w szczęśliwe zakończenie całej tej historii” – napisał Sencow w liście do rodziny.

Reżyser opisał stan zdrowia jako "stabilnie zły" i poinformował, że do wszystkich problemów, z którymi do tej pory się borykał, doszło niedotlenienie.

"Mętlik w głowie, wszystko się kręci, ciało, głowa, ręce i nogi drętwieją. Krwiobieg nie nadąża z natlenianiem organizmu. Widzisz, jaki biegły stałem się w medycynie!" - napisał.

"Napisał testament dotyczący praw do jego twórczości na wypadek śmierci, co napawa mnie lękiem" - podkreśla kuzynka Ołeha Sencowa.

Miał przygotowywać zamachy

Ukraiński reżyser, mieszkaniec zaanektowanego przez Rosję Krymu, został aresztowany w Symferopolu i wywieziony do Rosji w maju 2014 roku.

W sierpniu 2015 roku skazano go na 20 lat kolonii karnej za "przygotowywanie zamachów terrorystycznych na półwyspie".

Sencow wiele razy podkreślał, że działania przeciwko niemu mają charakter polityczny.

Od połowy maja prowadzi protest głodowy. Domaga się m.in. uwolnienia swoich rodaków, przetrzymywanych w rosyjskich więzieniach.

O ułaskawienie ukraińskiego reżysera prosiła jego matka, a także prawosławny arcybiskup symferopolski i krymski Klemens. Ich podania zostały odrzucone.

Wyjaśniono, że zgodnie z rosyjskim prawem o ułaskawienie powinien poprosić sam skazany.

(ug)