W nocy w płomieniach stanął składający się z 50 mieszkań blok w Essen w Niemczech. Ludzie uciekli z opanowanego przez płomienie budynku, ale trzy osoby trafiły do szpitala. "Wiadomości z Essen są wstrząsające" – powiedział premier Nadrenii Północnej-Westfalii Hendrik Wuest.

Pożar wybuchł w środku nocy na balkonie jednego z mieszkań. Błyskawicznie się rozprzestrzenił i w szybkim tempie płomienie objęły 35 lokali. Spłonęły one doszczętnie, kolejne zniszczone zostały przez dym oraz wodę w czasie akcji gaśniczej.  

O godzinie 9:00 pożar został opanowany, ale jego dogaszanie trwa.

W sumie 128 osób zostało bez dachu nad głową.

"Wiele osób straciło w ciągu nocy swoje mieszkania, dobytek" - mówił na konferencji prasowej premier Nadrenii Północnej-Westfalii Hendrik Wuest.

Na szczęście, mimo pożaru na tak olbrzymią skalę, nikt nie zginął.

"Dzięki zaangażowaniu sąsiadów, a także służb straży pożarnej i pogotowia ratunkowego" - pisze portal tygodnika "Spiegel.

Administracja miasta zapowiedziała, że teraz chce zadbać o zakwaterowanie osób, które nie mogą wrócić do swoich mieszkań.

Tymczasem policja ogłosiła, że zamierza rozpocząć dochodzenie w sprawie pożaru - pisze portal.

Straży podejrzewają, że niszczycielski żywioł mógł rozprzestrzenić się na zewnątrz budynku - prawdopodobnie przez izolację elewacji.

Zniszczony budynek należy do kompleksu mieszkalnego - to nowy budynek z 2015 roku. W całym kompleksie jest 112 mieszkań.