Francuski resort obrony oskarża o zdradę tajemnic obronnych kraju Pierre’a Martineta, byłego oficera Serwisu Operacyjnego DGSE, czyli francuskiego wywiadu. Opublikował on wspomnienia zatytułowane "Agent wychodzi z cienia".

Histeryczna reakcja ministerstwa ma na celu – jak komentuje się w Paryżu – zastraszenie kolegów byłego agenta, którzy mogliby pójść w ślady Martineta. W mojej książce nie ujawniam tożsamości innych agentów. Nie rozumiem więc, dlaczego kontrwywiad ostatnio brutalnie zgarnął mnie z ulicy i przesłuchiwał przez dwie doby. Moim byłym kolegom agentom zakazano kontaktowania się ze mną. Poza tym sami się tej sprawy przestraszyli i dlatego innych tego typu książek już nie będzie - mówi.

Martinet nie ujawnia tajemnic, ale opowiada o innych pikantnych szczegółach szefostwa DGSE. Np. co działo się w Centrum Operacyjnym francuskiego wywiadu wojskowego 11 września 2001 roku, czyli w dniu pamiętnych zamachów terrorystycznych w USA. Szef tych służb postanowił... pograć sobie w badmintona! Było to jednym z powodów odejścia ze służby Martineta. Miałem wrażenie, że islamscy terroryści zaczęli wygrywać wojnę z wolnym światem, a francuski wywiad wcale się tym nie przejął. Od dłuższego czasu włączyłem z tą inercją, ale nie udało mi się niczego zmienić - mówi.

Skandali w DGSE było bez liku. Np. w 1993 roku CIA podała, że podczas dorocznej wystawy lotniczej w Paryżu, francuscy agenci chcą ukraść dane z ponad 40 amerykańskich firm lotniczych. Zdymisjonowany został wtedy ówczesny szef DGSE Claude Silberzahn.