Czy robotnicy-terroryści wysadzą w powietrze bankrutującą fabrykę części samochodowych w Chatellerault na zachodzie Francji? Dziś mija termin ultimatum, które postawili rządowi – albo dostaną wysokie odprawy, albo doprowadzą do eksplozji.

Niestety dotychczasowe negocjacje zabrnęły w ślepą uliczkę. Rząd proponuje zwolnionym robotnikom odprawy w wysokości 11 tysięcy euro, a związkowcy żądają trzy razy więcej. Minister pracy domaga się, by pracownicy usunęli z fabryki butle z gazem i zapalnikiem. Jednak „kryzysowi terroryści” nie chcą tego zrobić, bo – ich zdaniem – to jedyny środek nacisku, jakim dysponują.

Przed południem odbędą się rozmowy ostatniej szansy. Niezależnie od rezultatów tej rozmowy, decyzję o tym, czy zakłady zostaną wysadzone w powietrze, mają podjąć wszyscy zwolnieni pracownicy w drodze głosowania, chyba że wcześniej dojdzie do interwencji szturmowych oddziałów policji.