W Niemczech palacze w lokalach gastronomicznych od wczoraj mogą siedzieć tylko w wyznaczonych strefach. Bardziej restrykcyjni Francuzi wprowadzili bezwzględny zakaz w palenia już nie tylko w miejscach publicznych, ale też w kawiarniach, restauracjach i pubach. W Hongkongu taki zakaz nie doprowadził do spadku liczby palaczy.

O północy z wtorku na środę wszedł we Francji całkowity zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych, w tym w barach, restauracjach i dyskotekach. Zakaz formalnie wszedł w życie 1 stycznia, ale ministerstwo zdrowia udzieliło palaczom 24-godzinnnego "okresu tolerancji".

Właściciele barów, restauracji, dyskotek i innych lokali publicznych zostali zobowiązani do egzekwowania zakazu pod groźbą utraty licencji. Papierosy będzie można palić jedynie w wydzielonych pomieszczeniach wyposażonych w wentylatory. Nastroje paryżan po wprowadzeniu nowych przepisów sprawdzał Marek Gładysz.

Wprowadzony przed rokiem w Hongkongu zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych nie zaowocował spadkiem liczby palaczy - wynika ze środowych doniesień prasowych. Przeciwnie, w Hongkongu w ubiegłym roku palono miesięcznie o 12 milionów papierosów więcej niż przed wprowadzeniem zakazu.

Dziennik "South China Morning Post" cytuje wypowiedź hongkońskiego deputowanego Kwoka Ka-ki, który ocenił, że jakkolwiek zakaz z pewnością odegrał rolę w ochronie biernych palaczy, jednakże dla samych palaczy nie stał się motywacją do rzucenia nałogu.