Decyzja fińskiego rządu o zamknięciu w minioną sobotę czterech z dziewięciu przejść granicznych z Rosją, nie przyniosła spodziewanego efektu. Migranci kierowani przez rosyjskie służby dalej szturmują granicę od wschodu. W związku z tym, Helsinki zdecydowały o zamknięciu kolejnych punktów i pozostawieniu dla migrantów tylko jednego - położonego w strefie arktycznej przejścia Raja-Jooseppi w fińskiej Laponii.

"Sytuacja się pogarsza, a wszystko wskazuje na to, że rosyjskie służby kierują w stronę Finlandii kolejnych migrantów" - powiedział wieczorem premier Finlandii Petteri Orpo na specjalnie zwołanej konferencji rządu. Jak podkreślił, służby rosyjskie nie interweniują i nie próbują się przeciwstawić zjawisku napływu nielegalnych imigrantów z krajów trzecich, tj. Bliskiego Wschodu i Afryki. "Wręcz przeciwnie, wspomagają takie działania" - dodał.

Finowie przyznają, że wcześniejsze działania Helsinek nie powstrzymały niekontrolowanego napływu migrantów z Rosji. Przypomnijmy, że w sobotę zamknięto cztery przejścia. Rozwój sytuacji postanowiono powstrzymać póki migranci nie wtargnęli na tereny przygraniczne. Fiński rząd podjął w związku z tym decyzję o zawieszeniu działania wszystkich poza jedną przepraw drogowych na granicy z Rosją.

Decyzja o zamknięciu północnych punktów granicznych będzie obowiązywać przez miesiąc, do 23 grudnia - uściśliła szefowa MSW Maria Rantanen. Przejście graniczne Raja-Jooseppi w fińskiej Laponii będzie jedynym, które pozostanie otwarte dla azylantów na granicy fińsko-rosyjskiej. Reszta czynnych dotąd przepraw drogowych z Rosją zostanie zamknięta w nocy z piątku na sobotę.

Finlandia skierowała też wniosek o wsparcie do Frontexu (Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej).

Premier Orpo nie wykluczył możliwości zamknięcia całej granicy, ale - jak przyznał - "kryteria nie zostały jeszcze spełnione".