Bomba, która wybuchła w autobusie w Manili, zabiła co najmniej 4 osoby i raniła 18. Według policji ładunek wybuchowy był podłożony pod jednym z foteli w środkowej części pojazdu. Eksplozja nastąpiła w chwili, gdy autobus zbliżał się do dworca kolejowego w biznesowej dzielnicy Makati. Kobieta, która siedziała w pobliżu bomby zginęła na miejscu.

Prezydent Benigno Aquino III powiedział, że rząd otrzymał w zeszłym roku informacje wywiadowcze o przygotowywaniu zamachów bombowych przez ugrupowania terrorystyczne. Nie powiedział jednak, o które konkretnie ugrupowania chodziło. Aquino zapewnił, że władze nie spoczną, dopóki nie zostaną zidentyfikowani wszyscy, którzy są zamieszani w tę ohydną zbrodnię.

Na razie nikt nie przyznał się do zorganizowania zamachu. Do aktów terroru dochodzi na Filipinach głównie w południowych prowincjach, gdzie muzułmańska mniejszość walczy o niepodległość. Niespokojnie bywa też na północy, gdzie od ponad 40 lat trwa konflikt między komunistycznymi rebeliantami a rządem. Za część zamachów bombowych obwiniane są gangi, zajmujące się wymuszeniami.