Powodzie, które sparaliżowały w tym tygodniu stolicę Filipin i sąsiednie prowincje, dotknęły ponad 2,6 miliona osób i spowodowały śmierć 66 ludzi. Na szczęście sytuacja stopniowo się poprawia. Do sprzątania stolicy zmobilizowano tysiące osób.

Powódź zaczęła się w poniedziałek wieczorem. Główne tamy i rzeki w 12-milionowej stołecznej aglomeracji wylały z powodu nieprzerwanych opadów przyniesionych przez monsun, które trwały od niedzieli do środy.

Skutki żywiołu okazały się tragiczne - zginęło 66 osób.

W sobotę w centrach ewakuacyjnych przebywało nadal 440 tys. osób. Powodzie dotknęły głównie mieszkańców slumsów.

Wielkie sprzątanie po przejściu żywiołu

Teraz poziom wód opada, a mieszkańcom, którzy przez kilka dni byli odcięci od świata, dostarczana jest żywność. Dociera do nich też pomoc lekarska.

Władze ogłosiły, że zmobilizują tysiące policjantów, żołnierzy i rezerwistów do sprzątania stolicy po największej powodzi od 2009 roku. Akcja obejmie m.in. Zatokę Manilską, do której z potoków i rzek spłynęły odpady. Tego nie da się opisać. Są tam góry śmieci - powiedziała przedstawicielka lokalnych władz odpowiedzialna za wywóz śmieci Corazon Jimenez.

Co roku nad Filipinami w ciągu sezonu monsunowego przechodzi ok. 20 tajfunów. W 2009 r. w wyniku powodzi wywołanej przez tajfun Ketsana zginęły 464 osoby.