"Festiwal zniewag" - grzmią media opisując spotkanie Donalda Trumpa z przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Izba przyjęło rezolucja potępiającą decyzję prezydenta USA o wycofaniu żołnierzy z Syrii.

Pelosi przyjechała na spotkanie z Trumpem razem z grupą deputowanych. Polityczka oceniła, że prezydent "znalazł się na skraju załamania nerwowego" po głosowania w Izbie Reprezentantów. Miał być zszokowany tym, jak wielu republikanów poparło rezolucję.

Nie mogliśmy kontynuować tego spotkania, bo w swych wypowiedziach (Trump) był zanadto oderwany od rzeczywistości - powiedziała po opuszczeniu Białego Domu. Wyszliśmy, gdy tylko rozpoczął się "festiwal zniewag" - podkreślają w swych wypowiedziach inni demokraci.

Szef mniejszości republikańskiej Kevin McCarthy, który uczestniczył w spotkaniu, oskarżył Pelosi o "agresywne zachowanie" wobec Trumpa. Podobnie stwierdziła rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham. Jej zdaniem przewodnicząca Izby Reprezentantów "nie miała żadnych intencji, by słuchać czy wnieść coś ważnego w naradę poświęconą sprawom bezpieczeństwa USA".

Trump oczywiście nie pozostawał dłużny - swoją rozmówczynię nazwał "polityczką trzeciej rangi" i dogryzał jej przez całe spotkanie. Z kolei o samych Kurdach w Syrii powiedział, że "dadzą sobie radę", bo "wiedzą jak walczyć". To nie są zresztą żadne anioły - dodał. Przypomniał, że granica syryjsko-turecka nie jest granicą Ameryki. Nie ma sensu, by nasi żołnierze tracili tam życie - powiedział.

Trump próbował utrzymać żartobliwy ton, gdy oświadczył, że zaniepokojona rozwojem wypadków Syria zawsze może zwrócić się o pomoc do Rosji. To byłoby w porządku - zaznaczył. Mają tam mnóstwo piasku. Wystarczająco, by się mogli wspólnie pobawić - dorzucił.

Jednocześnie, w obliczu fali krytyki, jaką wywołała jego decyzja, amerykański prezydent podjął działania, które mają zmienić społeczne nastawienie do niego. W środę ogłosił m.in., że szef amerykańskiej dyplomacji wybiera się do Ankary, by namawiać tam prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana do zaprzestania ofensywy w północno-wschodniej Syrii.

Ujawnił też, że w liście, jaki skierował 9 września do Erdogana, z którym "zawarliśmy dobry deal", przestrzegał go przed nastawieniem konfrontacyjnym. Cały świat będzie na Ciebie patrzył jak na wcielone zło, jeśli nic dobrego się nie zdarzy - miał napisać. Nie graj twardziela! Nie bądź szaleńcem! - ostrzegał Erdogana.

Prezydent Trump "nie ma żadnego rzeczywistego planu na walkę z Państwem islamskim, które teoretycznie może się odrodzić", po porzuceniu przez USA ich kurdyjskich sojuszników w Syrii - taka opinię przedstawił mediom szef frakcji Demokratów w Senacie Chuck Schumer.

Reuters podał w nocy ze środy na czwartek, że amerykańskie myśliwce dokonały punktowych bombardowań dla zniszczenia pozostawienia przez siebie uzbrojenia i infrastruktury wojskowej. Skład broni znajdował się w cementowni w pobliżu miasta Kobani. Zakład został zrównany z ziemią. Ataki były prowadzone przez samoloty bojowe F-15 - powiedział rzecznik międzynarodowej koalicji pod wodzą USA w Syrii, Myles Caggins.

Izba Reprezentantów USA przyjęła w środę rezolucję potępiającą decyzję prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu amerykańskich żołnierzy z Syrii. Za rezolucją głosowało 354 kongresmenów, przeciw 60, a czterech wstrzymało się od głosu - podaje dziennik "The Hill".

Rezolucja "przeciwstawia się decyzji o zakończeniu pewnych wysiłków Stanów Zjednoczonych mających na celu uniemożliwienie tureckiej armii operacje przeciw siłom syryjskich Kurdów w północno-wschodniej Syrii".

Izba Reprezentantów wzywa Ankarę do zakończenia operacji militarnej w Syrii, a USA do zapewnienia ochrony Kurdom. Apeluje też do Białego Domu, aby "przedstawił jasny i szczegółowy plan trwałego pokonania" Państwa Islamskiego.

Za rezolucją wraz większością demokratyczną w Izbie Reprezentantów zagłosowało też wielu republikanów, w tym trzech najwyższych rangą, którzy zazwyczaj nie popierają inicjatyw niezgodnych z polityką Trumpa - podkreśla "The Hill".