​Premier Macedonii Zoran Zaew zapowiedział w poniedziałek, że bez porozumienia z opozycją ws. zatwierdzenia zmian konstytucyjnych wymaganych w myśl umowy z Grecją o zmianie nazwy kraju Macedonię jeszcze w tym roku czekają przedterminowe wybory.

W niedzielnym referendum konsultacyjnym ponad 90 proc. głosujących poparło zmianę nazwy kraju na "Republika Macedonii Północnej", jednak frekwencja na poziomie ok. 36 proc. najpewniej nie pozwoli na wejście umowy w życie. Wymagany próg uznania ważności plebiscytu to 50 proc.

Zaew publicznie zapowiedział, że zamierza porozumieć się z przeciwną porozumieniu opozycją i doprowadzić w parlamencie do głosowania nad zmianami w konstytucji, przewidzianymi w umowie z Grecją. W tym celu szef rządu potrzebuje większości co najmniej dwóch trzecich.

Rozmowy z opozycją rozpoczną się we wtorek, na razie jest czas na analizowanie sytuacji i formułowanie planów - podkreślił macedoński premier po publicznym wystąpieniu na jednej z uczelni wyższych w Skopje.

Przyznał, że na razie nie otrzymał żadnego poparcia dla swego planu ze strony deputowanych opozycyjnej konserwatywnej partii WMRO-DPMNE. Zaznaczył jednak, że po zaplanowanych na najbliższe dni rozmowach z opozycją "uzyskamy wyraźniejszy obraz (politycznego) klimatu w tej kwestii".

Według Zaewa w przypadku braku porozumienia realną opcją są przedterminowe wybory, które - w jego ocenie - musiałyby się odbyć szybko, być może już pod koniec listopada.

Oczywiście, że istnieje możliwość (rozpisania przyspieszonych wyborów - PAP). Prawo i konstytucja dyktują kolejne kroki. Mam jednak nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Procesów (politycznych) nie można zatrzymywać, one muszą posuwać się naprzód - zaznaczył.

Zaew zaapelował do wszystkich stron o polityczną dojrzałość. Wskazał, że nikt nie zaproponował dotąd alternatywy dla forsowanego przez jego rząd planu przystąpienia Macedonii do Unii Europejskiej i NATO ani też lepszego porozumienia z Grecją w sprawie nazwy państwa macedońskiego.

Również w poniedziałek do sprawy referendum odniósł się rząd Grecji. Jego rzecznik Dimitris Canakopulos przekazał, że władze w Atenach uważnie przyglądają się rozwojowi sytuacji w Macedonii, ale obawiają się, że z powodu niskiej frekwencji wynik plebiscytu nie będzie dla macedońskiej opozycji wiążący politycznie.

Liczymy, że powiedzie się inicjatywa pana Zaewa w sprawie reformy konstytucyjnej - dodał.

W imieniu greckiego rządu wyraził poparcie dla starań Zaewa o porozumienie w tej sprawie z opozycją.

Jeśli chodzi o umowę wynegocjowaną przez rządy Grecji i Macedonii w sprawie zmiany nazwy tego drugiego państwa, stronie greckiej zależy przede wszystkim na zatwierdzeniu związanych z tym zmian konstytucyjnych, a mniej na dotrzymaniu konkretnych terminów.

"Rząd Grecji będzie działał ze spokojem i rozwagą (...), by podkreślać potrzebę wdrożenia umowy" - powiedział Canakopulos. "Tej szansy nie wolno zmarnować" - dodał, nazywając porozumienie w sprawie nazwy Macedonii krokiem ku wzmocnieniu stabilności Bałkanów.

Wcześniej w poniedziałek Komisja Europejska ogłosiła, że po referendum kolejny krok w sprawie wdrażania porozumienia między Atenami i Skopje należy do parlamentu tego kraju. Rzecznik KE nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy referendum jest ważne.

Umowa Skopje-Ateny to próba zakończenia trwającego ponad ćwierć wieku sporu o nazewnictwo i prawa do spuścizny antycznej Macedonii. Grecja domaga się od Macedonii zmiany nazwy, twierdząc, że obecna implikuje żądania terytorialne wobec jej własnej prowincji o tej samej nazwie, miejsca urodzenia Aleksandra Wielkiego, a Skopje uzurpuje sobie prawo do greckiej historii.

(ph)