Co najmniej 3 osoby zginęły, a 1093 zostały ranne w nocy podczas starć, jakie wywiązały się po zaatakowaniu ambasady Izraela w Kairze przez rozwścieczony tłum. Izrael ewakuował placówkę wraz z ambasadorem i kilkudziesięcioma innymi pracownikami i ich rodzinami, pozostawiając tylko jednego dyplomatę - podało źródło izraelskie.

Dyplomata pozostanie na miejscu, dopóki Tel Awiw nie zdecyduje, jak zareagować na atak na placówkę.

Według egipskiego ministra zdrowia Hamida Abazy wśród ofiar śmiertelnych jest człowiek, który zmarł na atak serca. Jak dodał, nie zna okoliczności zgonu pozostałych dwóch osób.

Około dwóch tysięcy ludzi próbowało szturmem wziąć ambasadę Izraela. Wojsko skierowało w to miejsce ok. 20 czołgów i samochody ciężarowe z żołnierzami. Atakujący obrzucili policję i wojsko egipskie kamieniami, w odpowiedzi na co żołnierze użyli gazów łzawiących i zaczęli strzelać w powietrze.

Jak podaje agencja EFE, wokół chronionej przez służby bezpieczeństwa izraelskiej placówki dyplomatycznej wciąż są zgromadzone setki osób, choć starcia już ustały.

Premier Egiptu zwołał posiedzenie kryzysowe rządu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło stan alarmowy, odwołało urlopy funkcjonariuszy i postawiło policję w stan gotowości.