Nie żyje jedyny syn szefa rosyjskiego koncernu petrochemicznego Rosnieft. 35-letni Iwan Sieczin cierpiał na nadciśnienie. Przebywał w swoim domu na podmoskiewskim osiedlu Europa-1, gdy nagle upadł i zaczął się dusić. Pogotowie pojawiło się dopiero po kilku godzinach - za późno. "Dzieci przyjaciół Putina nie dożywają 40. roku życia" - skomentował Leonid Niewzlin, były menadżer koncernu Jukos. To kolejna trudna do wytłumaczenia śmierć w bliskim kręgu władz Kremla.

Informację o śmierci syna Igora Sieczina przekazał jako pierwszy właśnie Leonid Niewzlin. Więcej detali na temat tajemniczych wydarzeń rozgrywających się pod Moskwą pojawiło się jednak na kanale telegramowym VChk-OGPU. Jak się okazuje, Iwan Sieczin miał umrzeć już 5 lutego.

Syn szefa Rosnieftu Igora Sieczina zmarł w Krasnogorsku. Ochrona Iwana wezwała karetkę, ale - jak podaje VChk-OGPU - dyspozytorowi podano błędny adres. "W rezultacie pomoc jechała (na miejsce) prawie dwie godziny".

"W środku nocy mąż skarżył się na ból, uznając, że to, co się dzieje, ma związek z jego nerkami. Ochrona otrzymała polecenie zakupu leku Canephron i po około pół godziny pracownik wrócił z lekiem do domu. Iwan Sieczin zawołał żonę do swojego pokoju i poprosił, żeby nalała mu wody i podała pigułkę. Kobieta poszła do łazienki po wodę, a gdy wróciła, jej mąż już leżał bez ruchu" - przekazał serwis VChK.

3 stycznia Iwan Sieczin skończył 35 lat. Jego życie było otoczone tajemnicą. Wiadomo, że pomieszkiwał w różnych lokalizacjach w obwodzie moskiewskim i ukrywał się pod rozmaitymi nazwiskami. Karetkę wezwano dla Jewgienija Anatolijewicza Panina, ochroniarza Iwana - i to właśnie pod tym nazwiskiem zarejestrowano zgon.

Jak informuje serwis VChk-OGPU, powołując się na swoje źródła, oficjalną przyczyną śmierci Iwana był "zakrzep". Szef Rosnieftu miał zaprotestować przeciwko zaangażowaniu się w śledztwo Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Wydał natomiast polecenie przeprowadzenia niezależnego dochodzenia pracownikom koncernu Rosnieft - lojalnych wobec swojego szefa byłych funkcjonariuszy FSB.

Były menadżer Jukosu mówi o mafijnych porachunkach

"Taki los, że współpracownicy Putina tracą dzieci. Takich historii jest już co najmniej cztery. (...) W państwie mafijnym są pełnoprawnymi członkami mafii. Niektórzy przyjaciele Putina mają nawet wnuki, które są już mafiosami. A mimo to jako ojciec współczuję rodzicom" - napisał na platformie X Leonid Niewzlin, który przypomina, że w kontekście śmierci Aleksieja Nawalnego również władze informowały o "zakrzepie" jako przyczynie śmierci.

Były menadżer Jukosu - nieistniejącego już przedsiębiorstwa naftowego należącego do Michaiła Chodorkowskiego, obecnie politycznego przeciwnika Władimira Putina - nie ma wątpliwości, że śmierć Iwana Sieczina nie jest przypadkowa.

Igor Sieczin - ojciec zmarłego Iwana - jest uznawany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi Rosji. Dyrektor generalny państwowego przedsiębiorstwa petrochemicznego Rosnieft uchodzi za czołowego i zaufanego doradcę Władimira Putina, z którym zresztą pracował w latach 90. ubiegłego wieku w Petersburgu. Bliska znajomość z rosyjskim prezydentem nie gwarantuje nieśmiertelności.