W sprawie zablokowania Nord Stream 2 wszystko teraz zależy od Francji. Francja stała się języczkiem u wagi jutrzejszego kluczowego głosowania w tej sprawie.

Celem nowelizacji dyrektywy gazowej jest zastosowanie zasad trzeciego pakietu energetycznego do wszystkich rurociągów łączących Europę z krajami trzecimi. Zmieniona dyrektywa miałaby zastosowanie do projektu Nord Stream 2 - powiedziała rzeczniczka francuskiego MSZ Agnes von der Muehll.

Francja zamierza poprzeć przyjęcie takiej dyrektywy. Kontynuujemy współpracę z naszymi partnerami, w szczególności z Niemcami, w sprawie możliwych zmian w tekście - dodała.

Francja mogłaby stanąć u boku Polski i poprzeć nowelizację dyrektywy gazowej, która utrudni inwestycję Gazpromu czyniąc ją mniej opłacalną. Wypowiedź rzeczniczki wskazuje jednak, że toczą się w tej sprawie jeszcze negocjacje na najwyższym, politycznym szczeblu.

Paryż z jednej stronie daje do zrozumienia, że w sporze o Nord Stream 2 stoi po stronie Polski. Zapowiada jednocześnie, że możliwe są zmiany w tekście, który ma być jutro poddany pod głosowanie.

Trzeba będzie teraz poczekać, czy te zmiany nie rozmyją tekstu i czy będą do zaakceptowania dla Warszawy.

Dla Niemiec przejście Francji do grupy krajów, na których czele stoi Polska oznaczałoby porażkę. Bo do zbudowania mniejszości blokującej, która umożliwiłaby im zatrzymanie rewizji dyrektywy, Paryż jest kluczowy. 

Opracowanie: