Lato dopiero przed nami, a Rosja już straszy Europę wojną gazową w czasie zimy. Według Gazpromu, surowca może zabraknąć z winy Ukrainy, która nie zapełnia teraz podziemnych zbiorników, bo najzwyczajniej nie ma na to pieniędzy.

Brak możliwości zapełnienia podziemnych zbiorników jest tak dużym problemem dlatego, że zimą nie będzie można przesłać rurociągiem takich ilości gazu, żeby wystarczyło go i dla Ukrainy i dla europejskich odbiorców.

Plan Gazpromu jest jasny: należy Europę wystraszyć Ukrainą, co nieustannie czyni rzecznik koncernu Siergiej Kuprianow, który krytykuje „gazową” kondycję Ukrainy: Sytuacja Naftohazu jest coraz gorsza i jasne, że będą mieli problemy z zapłaceniem za gaz dostarczony już w maju.

Ukraina nie ma też szans na zapełnienie podziemnych zbiorników, bo na to potrzeba blisko 5 mld dolarów. Gazowa wojna jest więc niemal pewna – twierdzi Konstantin Borodin z kijowskiego Centrum Badań Energetycznych: Pojawi się pytanie, komu odłączamy: Europie czy sobie? Dla wszystkich gazu nie wystarczy, a będzie u nas kampania prezydencka i oczywiście odłączymy gaz europejskim odbiorcom.