​Minister przemysłu i handlu Czech Jozef Síkela rozważa zwołanie nadzwyczajnego europejskiego szczytu ws. energii, na którym można byłoby m.in. przedyskutować możliwość ustalenia maksymalnej ceny energii w Europie. Według niego rynek wymknął się spod kontroli.

Ceny prądu i gazu w Europie znacząco rosły od zeszłego roku, a tempo przyspieszyło po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Kontrakty są wyższe o kilkaset procent.

Rynek zdecydowanie wymknął się spod kontroli w pewnym stopniu. Rynek przestaje reagować na dobre wiadomości i gromadzi tylko te złe, podbijając ceny. Jest to problem dla całej Europy i jeśli mamy rynek europejski i problem paneuropejski, to najprostszego rozwiązania szuka się na tym poziomie - powiedział Síkela. Czechy od 1 lipca sprawują prezydencję w Unii Europejskiej. 

Rozwiązaniem według niego mogłyby być limity cen energii w UE. Gdybyśmy jako Unia Europejska zdecydowali się pójść tą drogą, to Czechy z pewnością byłyby jednym z krajów, które by to poparły - powiedział.

Analitycy wskazują, że dostawcy np. w Czechach już ograniczają zakupy energii na przyszły rok, gdyż obawiają się, że nie będą w stanie jej sprzedać. W najgorszym scenariuszu pułap cenowy jest niewykluczony, ale wymagałby ogromnych subsydiów.

Czechy obecnie już planują dopłacać gospodarstwom domowym do rosnących cen prądu. Premier Petr Fiala zapowiedział, że rząd chce, by rachunki za mieszkania obywateli nie przekraczały 30 proc. ich dochodów.