Polska nie wyśle żołnierzy do Libii, nawet jeżeli Unia Europejska podjęłaby taką decyzję. Dzisiaj z sugestią ekspedycji wojskowych wystąpił szef unijnej dyplomacji Josep Borell. "To nie jest to priorytetowy i tradycyjny obszar naszego zaangażowania wojskowego" - odpowiedział minister spraw zagranicznych polski Jacek Czaputowicz.

Unijni ministrowie spraw zagranicznych spotkali się dzień po szczycie w Berlinie, na którym przedstawiciele 16 państw i organizacji międzynarodowych zgodzili się, że embargo ONZ na dostawy broni do Libii ma być przestrzegane i monitorowane, a militarne wsparcie dla stron konfliktu wstrzymane. Uczestnicy szczytu zaapelowali też o rozbrojenie i demobilizację walczących w Libii oddziałów.

Czaputowicz poinformował, że ministrowie rozmawiali o zmianie mandatu dla unijnej operacji Sophia, "by była ona skoncentrowana na pomocy Libii w przezwyciężeniu wewnętrznego kryzysu". Do zeszłego roku poza zwalczaniem przemytu ludzi przez Morze Śródziemne operacja ta przyczyniała się do egzekwowania na pełnym morzu u wybrzeży Libii embarga na broń nałożonego na ten kraj przez ONZ. Ze względu na stanowisko poprzedniego włoskiego rządu państwa UE zdecydowały w ubiegłym roku, że Sophia przestanie wysyłać jednostki patrolowe na morze.

Szef polskiego MSZ tłumaczył, że poprzez operację Sophia UE mogłaby monitorować sytuację na miejscu. Pytanie jest takie, czy tworzyć nowe operacje, czy być może przekształcić tą, która już istnieje, tylko zmieniając jej odpowiednio mandat. Wysoki przedstawiciel Josep Borrell i większość państw opowiadała się za przekształceniem mandatu - relacjonował Czaputowicz.

Polska będzie realizować zaangażowanie wojskowe w innych częściach świata

Jak zaznaczył, teraz kwestią techniczną będzie ustalenie, jaką formę przyjmie unijne zaangażowanie. Z wypowiedzi szefa MSZ wynika, że nawet jeśli kraje UE zdecydowałby się wysyłać żołnierzy do Libii, Polska raczej nie brałaby w tym udziału. To nie jest tradycyjny, priorytetowy obszar naszego zaangażowania wojskowego. Mam tu na myśli również Sahel, gdzie wiele państw uczestniczy w operacjach unijnych, jednak Polska koncentruje swoje siły na innych obszarach, co jest też doceniane"- tłumaczył.

Zapowiedział, że Polska "na pewno wykaże solidarność" z działaniami UE, natomiast konkretne zaangażowanie wojskowe będzie realizować - tak jak dotychczas - w innych częściach świata, m.in. na Bliskim Wschodzie. Minister zastrzegł, że nie było konkretnych wezwań ani sugestii, w szczególności w kierunku Polski, w tej sprawie.

Państwa UE, takie jak Niemcy, Francja, Włochy, traktują Libię jako takie najbliższe otoczenia i obszar, z którego mogą pochodzić poważne zagrożenia, zwłaszcza migracyjne - powiedział Czaputowicz.

Jak zaznaczył, UE może odgrywać rolę mediatora, jeśli chodzi o strony konfliktu w Libii. Ocenił, że zaangażowanie innych aktorów, takich jak Rosja i Turcja, w tym kraju nie pomaga w stabilizacji sytuacji.

Pogrążona w chaosie po obaleniu dyktatury Muammara Kadafiego w 2011 roku Libia jest rozdarta między dwoma rywalizującymi ośrodkami władzy: na zachodzie jest to rząd jedności narodowej Fajiza Mustafy as-Saradża, ustanowiony w 2015 roku i popierany przez ONZ, a na wschodzie - rząd samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej (ANL) w Bengazi, którego szefem ogłosił się generał Chalifa Haftar. Od kwietnia 2019 roku siły Haftara prowadzą ofensywę na stolicę kraju, Trypolis, w której siedzibę ma rząd jedności narodowej.