Słynna fabryka trolli z St. Petersburga stara się wpłynąć na opinie Brytyjczyków po zamachu na byłego rosyjskiego szpiega, Siergieja Skripala i jego córkę - donoszą brytyjskie media. Oboje zostali zaatakowani w Salisbury na południowym zachodzie Anglii bronią chemiczną wyprodukowaną w Rosji. Doszło do tego 4 marca tego roku.

Brytyjskie władze dały Kremlowi możliwość wytłumaczenia, w jaki sposób niebezpieczna substancja znalazła się w Wielkiej Brytanii. Ponieważ Rosjanie odmówili, ustalono, że to Rosja jest odpowiedzialna za zamach. W rezultacie doszło do nałożenia obustronnych sankcji. Wielka Brytania wydaliła 23 dyplomatów rosyjskich podejrzanych o szpiegostwo. Podobnie postąpiły władze rosyjskie.

Jak donoszą media, trolle z St. Petersburga używając Twittera, starają się wpłynąć na opinie Brytyjczyków dotyczące odpowiedzialności za próbę morderstwa na Skripalach. Używając fałszywych kont powielają wpisy Brytyjczyków, którzy domagają się niezbitych dowodów na zaangażowanie Rosji w ataku.

Jeden z takich tweetów proponował ankietę, która miała odpowiedzieć na pytanie: czy brytyjska premier Theresa May przestawiła wystarczające dowody, by jednoznacznie winić Rosję za zamach. 77 proc. internautów zagłosowało na "nie". Ponad 15,5 tysiąca głosów w tej ankiecie pochodziło z kont rosyjskich trolli.

Antyterrorystyczna komórka Scotland Yardu prowadzi śledztwo w sprawie zamachu na Skripalów. Wciąż nie zdołano ustalić, gdzie dokładnie został on przeprowadzony. Pod uwagę brana jest restauracja i pub, które Skripalowie odwiedzili owej feralnej niedzieli. Dokładnie zbadany został ich dom i samochód. Policja nie wie jednak, gdzie Rosjanie udali się bordowym bmw zanim znaleziono ich nieprzytomnych na ławce przy centrum handlowym w Salisbury. Ustalono także, że ich telefony komórkowe były wyłączone przez 4 godziny.

Jedna z teorii jaka pojawiła się niedawno w brytyjskich mediach mówi o możliwości przeprowadzenia ataku poprzez skażenie klimatyzacji samochodu Skripala. Są to jednak tylko spekulacje. Siergiej i Julia Skripalowie nadal przebywają w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Ich stan określa się jako stabilny. Lekarze nie wykluczają, że mogli doznać nieodwracalnego uszkodzenia mózgu.

(j.)