Decyzję, czy były szef rządu Katalonii Carles Puigdemont, zatrzymany w niedzielę w Niemczech, a poszukiwany przez Hiszpanię, zostanie umieszczony w areszcie, niemiecki sąd podejmie zapewne w poniedziałek.

Powiedział o tym agencji dpa zastępca prokuratora generalnego Szlezwika-Holsztynu (gdzie doszło do zatrzymania) Ralph Doepper. Poinformował, że obecnie Puigdemont jest w rękach policji, a prokuratura ustala, na jak długo może być zatrzymany na podstawie wydanego przez Hiszpanię europejskiego nakazu aresztowania. Wyjaśnił też, że w poniedziałek Puigdemont stanie przed sądem w związku z procedurą wydania sądowego nakazu zatrzymania; chodzi wyłącznie o sprawdzenie jego tożsamości.

O tym, czy zostanie on potem umieszczony w areszcie w związku z procedurą ekstradycyjną, zdecyduje Wyższy Sąd Krajowy Szlezwika-Holsztynu na podstawie dokumentacji strony hiszpańskiej. Sąd ten zbada, czy istnieją podstawy do ekstradycji Puigdemonta i czy jego wydanie władzom hiszpańskim jest prawnie dopuszczalne. Jeśli nie będzie przeszkód prawnych, ostatecznie decyzję w sprawie ekstradycji podejmie Prokuratura Generalna Szlezwika-Holsztynu - powiedział Doepper.

Puigdemont został w niedzielę zatrzymany w Niemczech po przekroczeniu samochodem granicy z Danią. Wracał z Finlandii do Belgii, gdzie mieszka od czasu ucieczki z Hiszpanii i gdzie według adwokata miał zamiar oddać się "do dyspozycji" belgijskich władz.

Podstawą do zatrzymania był wydany ponownie w piątek przez hiszpański Sąd Najwyższy międzynarodowy nakaz aresztowania Puigdemonta oraz kilku innych katalońskich polityków. Puigdemont jest w Hiszpanii oskarżony o "rebelię" i "malwersację funduszy", jak zakwalifikowano wydanie środków z kasy regionalnej na przeprowadzenie w ub. roku referendum w sprawie niepodległości Katalonii. Madryt uznał to referendum za nielegalne.

Doepper odmówił ujawnienia szczegółów zatrzymania katalońskiego polityka. Magazyn "Focus" poinformował online, że hiszpański wywiad przez cały czas obserwował Puigdemonta i powiadomił niemiecką policję, gdy były premier Katalonii wyruszył z Finlandii samochodem w stronę Niemiec.

Dziennik "Kieler Nachrichten" poinformował w wydaniu online, że Puigdemont rozważa wystąpienie o azyl w Niemczech. Rzecznik MSW kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn powiedział, że gdyby Puigdemont się na to zdecydował, "jego wniosek będzie rozpatrywany jak każdy inny przez Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców" (BaMF). Uznał jednak, że Katalończyk miałby niewielkie szanse, ponieważ "wykonanie europejskiego nakazu aresztowania ma pierwszeństwo przed postępowaniem azylowym". Dodał, że ostatecznie decyzja będzie należała do Prokuratury Generalnej Szlezwika-Holsztynu i BaMF.

Belgijski adwokat byłego premiera Katalonii Paul Bekaert powiedział agencji prasowej Belga, że liczy na to, iż Puigdemont zostanie zwolniony warunkowo. Ujawnił, że jego klient zdecydował się na jazdę samochodem z Finlandii do Belgii, by uniknąć kontroli na lotniskach. Zdaniem Bekaerta niemiecka policja została powiadomiona o jego wjeździe do Niemiec "przez swoich hiszpańskich kolegów".

Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" napisał w komentarzu, zamieszczonym w wydaniu online, że niemiecka koalicja rządząca jest zgodna co do tego, "że kurs katalońskich separatystów nie jest ani legalny, ani uzasadniony". Ale czy inne kraje UE mogą się dłużej godzić z tym, że Madryt próbuje więzieniem i karami finansowymi zniszczyć masowy ruch demokratyczny? - pyta dziennik i pisze: Jest oczywiste, że surowość hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości zmierza do zniszczenia socjalnej i ekonomicznej egzystencji katalońskich aktywistów. Nie chodzi o terrorystów, lecz o wyłonionych w wolnych wyborach polityków, którzy sięgają wyłącznie po środki pokojowe. Bruksela nie zadbała niestety dotąd o naleganie, by (premier Hiszpanii Mariano) Rajoy przystąpił do rokowań z Barceloną w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu. Teraz musi to zrobić Berlin.

(az)