Zakaz organizowania wiecu i wcześniejsze aresztowanie działaczy islamskich nie zapobiegło muzułmańskiej manifestacji w stolicy Pakistanu, Islamabadzie. Protestujący burzliwie wyrażali swój sprzeciw wobec publikacji karykatur proroka Mahometa.

Akcja policji miała zapobiec planowanemu w stolicy kraju, Islamabadzie, potężnemu wiecowi. Przeszukano biura i domy przywódców radykalnych ugrupowań islamskich. Na kilkunastu z nich nałożono areszt domowy.

W mieście Sakkhar kilkaset osób splądrowało, a następnie podpaliło kościół katolicki. Do ataku na świętynię doszło podczas demonstracji muzułmanów przeciwko spaleniu świętej księgi islamu - Koranu przez jednego z chrześcijan.

W czasie demonstracji w ubiegłym tygodniu zginęło pięć osób. W związku z tym w wielu miastach władze wprowadziły zakaz organizowania kolejnych manifestacji. Pakistański wywiad donosi, że zamieszki są wywoływane przez zakazane ugrupowania ekstremistyczne.

Protesty szerzą się także w krajach nieislamskich. Wczoraj tysiące muzułmanów demonstrowało w Londynie, domagając się wprowadzenia na Wyspach zakazu dyskryminacji na tle religijnym.

Muzułmanie argumentują, że cały czas są prowokowani – choćby przez włoskiego byłego już ministra, który przez kilka dni prezentował koszulki z karykaturami Mahometa. Roberto Calderoli stracił stanowisko, jednak wcześniej w Libii doszło do gwałtownych zamieszek przez siedzibą włoskiego konsulatu. Zginęło tam 11 osób.

Dziś jednak redakcja duńskiej gazety, która jako pierwsza opublikowała karykatury, ponownie przeprosiła muzułmanów – tym razem na łamach arabskiej gazety.

Duńskie MSZ poinformowało, że ambasador tego kraju opuścił tymczasowo Pakistan i powrócił do domu. „Z powodu ostatnich rozruchów w Islamabadzie związanych z publikacjami karykatur proroka Mahometa ambasador nie jest w stanie wykonywać swoich obowiązków” – głosi oświadczenie ministerstwa. Obowiązki konsularne dyplomaty przejęła ambasada niemiecka.