Co najmniej 208 osób znajdowało się na pokładzie statku "Bułgaria", który zatonął w niedzielę na Wołdze w Tatarstanie w Federacji Rosyjskiej - twierdzi rosyjski minister ds. nadzwyczajnych Siergiej Szojgu. Statek był przeładowany i nie ma już nadziei na znalezienie żywych pasażerów - dodał.

Prokurator ds. transportu Siergiej Biełow powiedział, że "Bułgaria" nie miała licencji na transport pasażerów. Mogła przewozić najwyżej 120 osób. 25 pasażerów było "niezarejestrowanych", czyli nie miało biletu. Trzeba jeszcze wyjaśnić, jak się tam dostały - dodał. Do tej pory wyłowiono ciała 41 osób.

Jedną z przyczyn katastrofy mogła być również awaria lewego silnika. We wraku jednostki zlokalizowano ponad 110 ciał. 30 z nich to dzieci. Ok. 80 osób udało się uratować. W poniedziałek podjęto decyzję o wydobyciu wycieczkowca na powierzchnię - podały lokalne władze.

Do wypadku doszło w czasie burzy i silnego deszczu. Rozbitków uratował przepływający w pobliżu statek "Arabella". Jeden ze świadków opowiadał, że gdy statek zaczął tonąć w pobliżu przepłynęły dwie inne jednostki, które jednak nie przypłynęły z pomocą. Wtorek ma być w Tatarstanie dniem żałoby.

"Bułgaria" została zbudowana w 1955 w Czechosłowacji. Zatonęła w głębokiej na 20 metrów wodzie w odległości ok. 3 km od brzegu.