Na Wyspach Brytyjskich rozpętała się prawdziwa "wodna afera". Okazało się, że dwie największe sieci supermarketów sprzedają w butelkach... przefiltrowaną wodę z kranu.

W wodzie sprzedawanej przez sklepy nie ma żadnych dodatkowych minerałów ani gazów. Jest to po prostu przefiltrowana "kranówka", za którą trzeba płacić - i to całkiem słono, bo litr takiej wody kosztuje prawie 10 pensów. W porównaniu z ofertą kompanii wodociągowych to horrendalna suma.

Obrońcy konsumentów na Wyspach zauważają, że etykiety nie informują, że sprzedawana woda pochodzi z kranu. Na butelkach umieszczono jedynie napis "woda bez dodatków".

Śliwowica z... podpałki do grilla

O innym oszustwie, które może być znacznie groźniejsze dla kupujących, informowaliśmy w piątek. Zakopiańska policja zaapelowała do turystów, by nie kupowali śliwowicy od handlarzy na Krupówkach. W butelkach opisanych jako oryginalna "łącka śliwowica" znajduje się bowiem prawdziwa trucizna. To nie są żarty, w ubiegłym roku odnotowaliśmy zejście śmiertelne po wypiciu tego trunku - ostrzegał rzecznik zakopiańskiej policji Kazimierz Pietruch. Dodał, że jednym ze składników śliwowicy sprzedawanej przez ulicznych handlarzy, jest podpałka do grilla.

Handlarze podrobionego alkoholu rozpanoszyli się po całych Krupówkach, można ich spotkać także na Gubałówce i pod Wielką Krokwią. Flaszkę tego, co nazywają śliwowicą, oferują zazwyczaj za 35 złotych. Po krótkim targowaniu się można ją kupić nawet za 25 złotych. Za kuszącą, atrakcyjną cenę dostajemy jednak skażone świństwo, którego wyprodukowanie kosztuje najwyżej trzy złote.