Niemcy nie mogą dyskryminować polskich i innych zagranicznych kierowców, każąc tylko im płacić za korzystanie z autostrad - ostrzegła Komisja Europejska. Opłaty będą musiały być takie same dla kierowców niemieckich i zagranicznych. Nowy rząd w Berlinie planuje od 2015 roku wprowadzić myto dla samochodów osobowych. Chce finansować w ten sposób budowę i remonty dróg.

Komisja przypomniała, że Berlin nie będzie mógł przyznawać jakichkolwiek ulg tylko kierowcom samochodów zarejestrowanych w Niemczech. Zasada niedyskryminacji jest podstawową regułą Unii Europejskiej - mówiła Helen Kearns, rzeczniczka komisarza odpowiedzialnego za transport. Niemcy muszą traktować tak samo użytkowników samochodów zarejestrowanych w Niemczech i za granicą - dodała.

Bruksela może się natomiast zgodzić na opłaty, które byłyby uzależnione od emisji dwutlenku węgla. Mniej płaciliby użytkownicy nowszych, ekologicznych samochodów, pod warunkiem, że dotyczyłoby to wszystkich aut, bez względu na to, gdzie są zarejestrowane. Bruksela omawia obecnie to rozwiązanie z rządem w Berlinie. Mimo że nie byłoby to już dyskryminujące, to i tak bardziej uderzyłoby w polskich kierowców, którzy jeżdżą starszymi modelami aut niż Niemcy.

Oficjalne stawki nie są jeszcze znane, ale niemiecka prasa podaje, że roczna niemiecka winieta może kosztować nawet 100 euro.

Zapis o wprowadzeniu myta dla samochodów osobowych z zagranicy został włączony do umowy koalicyjnej zaprzysiężonego 17 grudnia nowego rządu Angeli Merkel pod naciskiem bawarskiej CSU. Bawarscy chadecy uzasadniali wprowadzenie opłat pobieraniem myta w krajach sąsiadujących z Niemcami oraz koniecznością uzyskania funduszy na odbudowę zaniedbanej infrastruktury drogowej.

(MRod)