Białoruska telewizja państwowa relacjonując pogrzeb Andrzeja Leppera skrytykowała śledztwo w sprawie jego śmierci i oskarżyła Polskę, że zachowała się niehumanitarnie, odmawiając wiz wjazdowych dwóm członkom białoruskiej delegacji rządowej.

Jeśli pogrzeb głównego polskiego opozycjonisty władze zorganizowały na najwyższym poziomie, to nie można tego powiedzieć o przebiegu śledztwa w sprawie zagadkowej śmierci polityka. Współpracownicy Leppera nie popierają oficjalnej wersji mówiącej o samobójstwie - mówił reporter relacjonujący uroczystości pogrzebowe szefa Samoobrony.

Szef białoruskiego Związku Pisarzy Mikałaj Czarhiniec, jeden z dwóch białoruskich delegatów, którzy nie otrzymali wizy wjazdowej do Polski, ocenił tę odmowę jako "elementarne chamstwo". Nie dać możliwości pożegnania się z człowiekiem - to po prostu dzikość (...), to co najmniej nie po ludzku - powiedział deputowany do parlamentu Michaił Orda, drugi delegat, który nie otrzymał wizy. Obaj znajdują się na liście osób objętych sankcjami wizowymi Unii Europejskiej.

Jeśli dla oficjalnej Warszawy odejście Leppera nie jest nieszczęściem ludzkim, lecz pretekstem do intryg, to jej przedstawicielom można szczerze współczuć - ocenił komentator telewizji. Powiedział, że niedługo przed śmiercią Lepper był na Białorusi. Spotkał się z prawie wszystkimi kolegami i przyjaciółmi, jakby się żegnał, jakby wiedział, że może nie dożyć do wyborów w październiku.

Ambasador Białorusi w Warszawie Wiktar Hajsionak mówił podczas uroczystości pogrzebowych, że Lepper uczciwie, szczerze i otwarcie popierał działania władz Białorusi. Nie wszystkim i nie wszędzie się to podobało - zauważył dyplomata.

W obszernym materiale w głównym wydaniu wiadomości poinformowano, że na grobie Leppera złożono wieniec od prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki.

Szef Samoobrony został pochowany w Krupach w Zachodniopomorskiem, niedaleko Zielnowa, w którym mieszkał. Pogrzeb miał charakter państwowy. Lepper został pochowany przy asyście wojskowej, oddano salwę honorową.