"Wprowadziliśmy w kraju nową moralność do polityki, co nie znaczy tylko, by nie kraść, ale także by dotrzymywać wyborczych obietnic" - powiedział Silvio Berlusconi. Na zorganizowanym w Mediolanie wiecu szef rządu zapewnił, że "berlusconizm nie zmierza ku końcowi".

Wysyłam ostrzeżenie do prokuratur, przeprowadzimy reformę wymiaru sprawiedliwości, nawet jeśli uda im się mnie pozbyć, bo mamy większość w kraju i w parlamencie. Jestem pewien, że nie uda się im pozbyć Berlusconiego - mówił premier, odnosząc się do czterech toczących się przeciwko niemu.

Zarzuty, na których oparte są moje procesy, wspierane przez komórkę czerwonych w prokuraturze są absolutnie bezpodstawne - dodał szef rządu. Premier zauważył, że nie może mieć telefonu komórkowego, bo jest "kontrolowany przez wszystkie prokuratury we Włoszech". Była to aluzja do podsłuchów, które stosuje wymiar sprawiedliwości.

Największe rozbawienie wśród zebranych osób wywołał lapsus premiera. Berlusconi zarzucając sędziom i prokuratorom, że nękają go procesami, przypomniał, iż w jego sprawach odbyło się 2100 rozpraw. Czasem w nich uczestniczyłem, ale zawsze byli tam sędziowie opłacani oczywiście przeze mnie - pomylił się premier. Po chwili sprostował jednak, że chodziło o adwokatów.

15 i 16 maja we Włoszech odbędą się wybory.