Państwa członkowskie Unii Europejskiej będą mogły łatwiej niż do tej pory przywracać kontrole na wewnętrznych granicach Unii Europejskiej. Ministrowie spraw wewnętrznych UE porozumieli się w tej sprawie. Sprzeciw w ostatniej chwili zgłaszała Rumunia, która domaga się przyjęcia do Schengen. Przepisy najwcześniej wejdą w życie pod koniec roku.

Będzie można łatwiej wprowadzać kontrole na granicach, ale nie tak łatwo i automatycznie jak chciała Francja, wspierana przez Niemcy. W nagłych wypadkach, jak np. zamach - kontrole na granicy z innym państwem Unii - będzie można przywrócić - na 10 dni (z możliwością przedłużenia do 20). Na dłużej (6 miesięcy z możliwością przedłużenia nawet do 2 lat), jeżeli kraj nie radzi sobie z zabezpieczaniem własnej granicy zewnętrznej, jak np. obecnie Grecja, która praktycznie nie kontroluje granicy z Turcją.

W pierwszym przypadku decydujący głos mają kraje UE. Nie muszą pytać o zgodę Brukseli ani czekać na jej wniosek czy opinię. Komisja Europejska może jedynie żądać wyjaśnień i skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości, jeżeli uzna, że kontrole nie są konieczne. W drugim przypadku, gdy kraj nie radzi sobie z kontrolą granic, wymagana jest dłuższa procedura: ocena i wniosek Komisji oraz trzymiesięczny okres "na poprawę". Jeżeli to nic nie da, dopiero wtedy można wprowadzić kontrole na granicy z tym państwem. Według tych nowych przepisów, można by było przywrócić granice z Grecją, gdyż od kilku miesięcy przez jej granicę z Turcją napływają nielegalni imigranci - powiedział dziennikarce RMF FM jeden z unijnych dyplomatów.

Choć jednak łatwiej będzie przywracać kontrole, to wprowadzone zmiany nie powinny wywołać efektu domina. Polska nie musi się więc obawiać, że kontrole wrócą na naszej zachodniej granicy tylko z powodu obaw jakichś polityków w Niemczech. Zabezpieczeniem przed upolitycznieniem czy przed złą wolą pozostaje Komisja Europejska.