Zamiast oglądać góry lodowe, wieloryby i pingwiny, zwiedzą chilijską bazę wojskową na Wyspie Króla Jerzego. 122 pasażerów i członków załogi argentyńskiego statku wycieczkowego utknęło w czwartek na mieliźnie w czasie rejsu po Antarktyce. Dzień później z pomocą przyszła im chilijska jednostka. Pechowi wycieczkowicze są transportowani do bazy Eduardo Frei na półwyspie Fildes.

Statkowi "Ushuaia", który podczas rejsu z 89 pasażerami na podkładzie osiadł na mieliźnie, nie groziło zatonięcie. Skała uszkodziła jednak kadłub jednostki, a ta zaczęła nabierać wody. Ze statku wyciekło również paliwo.

Pasażerowie, wśród których są między innymi Duńczycy, Amerykanie, Australijczycy i Niemcy, są cali i zdrowi. Płyną teraz do chilijskiej bazy Eduardo Frei na Wyspie Króla Jerzego, a stamtąd mają być ewakuowani drogą powietrzną.

Armatorem statku jest argentyńskie przedsiębiorstwo, organizujące wycieczki na Antarktykę, które w ostatnich latach stały się bardzo popularne. Turyści z całego świata płacą tysiące dolarów, by podczas rejsu podziwiać foki, pingwiny, wieloryby i góry lodowe.