Tysiące Sudańczyków demonstrowało kolejny dzień, przed siedzibą kwatery głównej armii w stolicy kraju Chartumie, żądając ustąpienia prezydenta Omara Baszira.

Demonstranci skandowali "Wolność, pokój, sprawiedliwość" - główny slogan protestu, który wstrząsa Sudanem od czterech miesięcy. Według świadków, protestujący spędzili noc w pobliżu siedziby sztabu generalnego armii, znajdującej się w pobliżu.

Po tym, co zrobiliśmy (w sobotę) nie odejdziemy aż nasza misja nie zostanie wypełniona - powiedział Osama Ahmed, jeden z protestujących.

Nie odejdziemy stąd zanim on nie poda się do dymisji - dodał nawiązując do 75-letniego prezydenta Baszira, rządzącego krajem od czasu przewrotu w 1989 roku.

Protestujący zablokowali kamieniami most znajdujący się w pobliżu siedziby armii.

Sobotnie demonstracje odbywały się w 34. rocznicę zamachu stanu, w wyniku którego władzy pozbawiono prezydenta Dżafara Muhammada an-Numajriego.

Protesty w Sudanie rozpoczęły się 19 grudnia zeszłego roku. Początkowo spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak zaczęto żądać dymisji Baszira.

Od początku protestów według oficjalnych danych zginęły 32 osoby. W ocenie pozarządowej organizacji zajmującej się przestrzeganiem praw człowieka - Human Rights Watch - liczba zabitych przekracza 50.

W 2009 roku Baszir został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur. Był pierwszym w historii urzędującym prezydentem, wobec którego wysunięto takie zarzuty. MTK wystawił za nim dwa nakazy aresztowania - w 2009 i 2010 roku. On sam odrzuca oskarżenia.