Około 500 osób zebrało się w centrum Moskwy z inicjatywy skrajnej prawicy. Demonstranci domagają się ograniczenia pomocy państwa dla niespokojnych republik kaukaskich. W manifestacji pod hasłem "Dość żywienia Kaukazu", wzięła udział głównie młodzież. Część uczestników była zamaskowana.

Demonstranci zarzucają władzom, że wydają "zbyt dużo pieniędzy" i pozwalają na przelewanie krwi w republikach kaukaskich. Nie jesteśmy ani ksenofobami, ani nazistami, chcemy tylko, aby budżet był dzielony równo na wszystkie regiony Rosji - powiedział Anton Sotow, jeden z organizatorów akcji.

Izba Obywatelska, organ przy prezydencie Rosji, jest zdania, że demonstracja była prowokacją zmierzającą do podsycenia "Kaukazkofobii", która istnieje w rosyjskim społeczeństwie. Władze Moskwy wydały pozwolenie na demonstrację. Stale odmawiają go jednak ruchom opozycyjnym.

Rasizm i ksenofobia rozpleniły się w Rosji od czasu upadku ZSRR, gdy setki tysięcy ludzi z rosyjskiego Kaukazu i poradzieckich republik środkowoazjatyckich znalazły się w dużych miastach Rosji pragnąc uciec od biedy w ojczystym kraju czy regionie.

11 grudnia ubiegłego roku manifestacja niedaleko Kremla przekształciła się w starcia między milicją a tysiącami nacjonalistów i fanów piłki nożnej, którzy domagali się ukarania winnych śmierci jednego z kolegów, który zginął w bójce z przybyszami z Kaukazu.

W marcu mer rosyjskiej stolicy Siergiej Sobianin powiedział, że imigranci, których liczbę szacuje się w Moskwie na 400 tysięcy, są sprawcami prawie połowy przestępstw popełnianych w stolicy.