"Koledzy namawiali mnie, bym pozostała w Polsce, ale uznałam, że muszę wrócić na Białoruś" – powiedziała środowej „Rzeczpospolitej” Andżelika Borys, szefowa prześladowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi.

Po ponad dwóch latach została pani w końcu oczyszczona z fałszywych zarzutów. W międzyczasie spędziła pani rok w areszcie. (...) Stała się pani bohaterką dla wielu Polaków. Co chciałaby pani powiedzieć ludziom, którzy przez ponad dwa lata wpierali panią i mieszkających na Białorusi rodaków? - zapytała "Rz".

Chciałabym przede wszystkim bardzo serdecznie podziękować. Myślę, że nic nadzwyczajnego nie zrobiłam. Nie czuję się bohaterką i nie chciałabym być traktowana jak bohaterka. Nie chcę wyolbrzymiać swojej roli, czas wszystko postawi na swoje miejsca. Dziękuję za pomoc, którą otrzymywałam, dziękuję swoim bliskim i znajomym. Zarówno z Białorusi, jak i z Polski. To było dla mnie ważne - odpowiedziała Borys.

Szefowa Związku Polaków na Białorusi przyznała, że w 2021 r. otrzymała taką propozycję opuszczenia kraju, ale odmówiła. Przede wszystkim nie wiedziałam wtedy, co się dzieje z Marią (Ciszkowską, działaczką mniejszości polskiej - PAP) czy Ireną (Biernacką - PAP). Nie chciałam, by była taka sytuacja, że ja wyjeżdżam z kraju, a one pozostają. Nie chciałam porzucić swoich przyjaciół. Za drugim razem, gdy miałam możliwość wyjścia na wolność, zgodziłam się, bo nie wiedziałam, czy mój stan zdrowia to wszystko wytrzyma - wyjaśniła.

"Rz" zapytała Andżelikę Borys, czy rozważa wyjazd do Polski? Na razie nie zastanawiam się nad tym. Jestem nauczycielką języka polskiego i ważne jest dla mnie, bym mogła na Białorusi nauczać języka polskiego. Sytuacja może też ułożyć się inaczej, czas pokaże. Białoruś jest naszym krajem, Polska jest naszą drugą ojczyzną. Nie chcę uciekać ze swojej ziemi - powiedziała.

Poczobut dalej w więzieniu

Andżelika Borys, szefowa zdelegalizowanego przez władze Związku Polaków na Białorusi, została zatrzymana w marcu 2021 r. Oprócz niej aresztowano wówczas także działacza ZPB i dziennikarza Andrzeja Poczobuta oraz trzy inne aktywistki polskiej mniejszości: Irenę Biernacką, Marię Ciszkowską i Annę Paniszewą. Działaczy mniejszości oskarżono o podżeganie do nienawiści.

Borys została zwolniona z aresztu w marcu 2022 roku i - według mediów - objęta aresztem domowym.

Andrzej Poczobut w lutym 2023 r. został skazany na osiem lat więzienia za podżeganie do nienawiści i wezwania do sankcji. Obecnie oczekuje na termin rozprawy apelacyjnej przed Sądem Najwyższym.

Biernacka, Ciszkowska i Paniszewa zdołały w maju 2021 r. opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.