13 milionów dolarów - tyle do tej pory kosztowały amerykańskiego podatnika protesty w ramach ruchu "Okupuj Wall Street". Dlatego coraz więcej obywateli USA krytycznie ocenia zachowanie młodych, ludzi którzy chcą walczyć z bankami i kryzysem finansowym. Ta walka wpędza kraj w kolejne kłopoty - mówią. Oczekują także likwidacji namiotowych miasteczek.

Największe koszty poniosły do tej pory miasta Nowy Jork i Auckland w Kalifornii, gdzie doszło do starć protestujących z policją. Zniszczony został sprzęt funkcjonariuszy, w kilku miastach uszkodzone zostały radiowozy.

Tylko nowojorska policja wydała siedem milionów dolarów, a protestujący szczycą się, że mają ogromne poparcie zwykłych obywateli, którzy przekazali im w sumie milion dolarów. Przy takich wydatkach, to jednak wciąż niewiele. Straty liczą też właściciele sklepów zlokalizowanych w pobliżu miejsc protestów. Klienci omijają je szerokim łukiem.