Ok. 300 osób pozostaje zaginionych w wyniku piątkowego przerwania tamy w kopalni rudy żelaza Corrego do Feijao w brazylijskim stanie Minas Gerais. Wiadomo już, że zginęło ponad 30 osób. Ekipy ratunkowe nie mają wątpliwości, że bilans ofiar będzie wyższy.

Niestety, w tym momencie szanse na odnalezienie żywych są minimalne. Prawdopodobnie będziemy tylko wydobywać ciała - powiedział miejscowym mediom Romeu Zema, gubernator stanu Minas Gerais. W sobotę w poszukiwaniach zaginionych bądź ofiar uczestniczyło kilkanaście helikopterów. 

Jak doszło do tragedii?


Przerwanie znajdującej się w pobliżu miejscowości Brumadinho tamy nastąpiło w piątek wczesnym popołudniem. Wskutek zniszczenia tamy uwolniona została ogromna ilość szlamu i błota, które rozlały się po okolicach i zmusiły do ewakuacji mieszkańców z rejonów położonych w sąsiedztwie kopalni. Całkowicie zalana błotem została znajdująca się w części administracyjnej kopalni stołówka, w której wielu górników akurat siedziało na przerwie obiadowej. To oni stanowią największą grupę wśród zaginionych.

Na razie nie wiadomo, co spowodowało przerwanie tamy, Zema powiedział jednak, że wszystkie zezwolenia w kompleksie wydobywczym Corrego do Feijao były w porządku.


W sobotę na miejsce katastrofy przybył prezydent Brazylii Jair Bolsonaro. Trudno nie odczuwać emocji, widząc te wszystkie sceny - mówił.

Kopalnia Corrego do Feijao należy do koncern Vale SA, który jest największym producentem rudy żelaza na świecie. W sobotę brazylijska państwowa agencja górnicza nakazała firmie wstrzymanie wszystkich prac w Corrego do Feijao, a prokuratura wydała nakaz zamrożenia na kontach firmy 5 miliardów reali (5 mld złotych) na pokrycie strat spowodowanych wskutek katastrofy. Dodatkowo agencja ochrony środowiska Ibama nałożyła na Vale karę w wysokości 250 milionów reali (250 mln złotych).

Opracowanie:

Maciej Nycz