"Wszystkie problemy zostały rozwiązane" - to jedyny komunikat przekazany mediom z akcji podnoszenia z dna statku "Bułgaria", który tydzień temu zatonął na Wołdze niedaleko Kazania. Utonęło 114 osób , los 15 wciąż jest nieznany. Jak informuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec, wydobywanie statku leżącego prawie 20 metrów pod wodą nie powinno zająć więcej niż trzy godziny.

O poranku rozpoczęła się najważniejsza faza operacji podnoszenia wycieczkowego statku. To oderwanie - i to w sensie dosłownym - jednostki od dna. Leżąca na prawej burcie "Bułgaria" wryła się bowiem głęboko w muliste dno.

Gdy statek zostanie ustawiony w pozycji pionowej, dwa pływające dźwigi rozpoczną powolne podnoszenie ważącego 700 ton statku. Tuż przed powierzchnią wody zostaną uruchomione potężne pompy, które usuną wodę z kadłuba. Potem pozostanie jedynie ustawić "Bułgarię" na pływającą platformę i odholować.

Operacja jest bardzo skomplikowana. Rosyjscy specjaliści zapewniają ,że niekorzystna prognoza na pewno nie pokrzyżuje im planów.

Na pokładzie "Bułgarii" znajdowało się 208 osób. 79 z nich uratował statek "Arabella". Potwierdzono śmierć 20 mężczyzn, 66 kobiet i 28 dzieci. Za zaginionych uznano 15 pasażerów.